Problem anonimowości Krainy Czarów (i DeFi)

DeFi (a zwłaszcza kanadyjska społeczność kryptograficzna) obudziła się wczoraj i zobaczyła dość okropny nagłówek. Dowiedzieliśmy się, że „Sifu”, pod pseudonimem @OxSifu, główny członek i dyrektor finansowy protokołu DeFi Wonderland, to Michael Patryn (znany również czasami jako Omar Dhanani), pozorny współzałożyciel nieudanej, niesławnej (żeby to wyrazić lekko) kanadyjska giełda QuadrigaCX.

To odkrycie było dla mnie równie szokujące. Jako młody nowicjusz w kanadyjskich kręgach kryptograficznych w 2010 r. miałem kontakt z Patryn, co zostało mi przytoczone w artykule śledczym w Vanity Fair w 2019 r. Po wczorajszych wiadomościach, w których anonimowy członek zespołu wiodącego protokołu DeFi został ujawniony jako Ponieważ jestem przestępcą zawodowym, intensywnie myślę o anonimowości, reputacji i zaufaniu do DeFi – branży, w której tak wiele ślepej wiary pokłada się w osobistej historii, motywach i ideałach danej osoby.

Joseph Weinberg był wczesnym inwestorem w Bitcoin w 2010 r. i dyrektorem w Coinsetter aż do jego przejęcia przez Kraken w 2016 r. Obecnie Weinberg jest współzałożycielem Shyft Network, sieci zaufania opartej na blockchainie, która odzyskuje zaufanie, wiarygodność i tożsamość. Ten artykuł jest częścią CoinDesk Tydzień prywatności series.

Jako osoba, która była tam u początków kanadyjskiej kryptowaluty, mogę powiedzieć, że przez te pierwsze lata działaliśmy naprawdę w nieznane. W tym środowisku pojawili się aktorzy, których dziś nasza przestrzeń nie byłaby tolerowana. Nie będę mówić ani zdradzać więcej na temat Michaela/Omara ze względów bezpieczeństwa osobistego, ale nie o niego tu chodzi; chodzi o kompas moralny, którego musimy żądać i wymóg walki o poprawę naszego ekosystemu – i ludzkości.

Czy całkowita anonimowość jest praktyczna w przestrzeni, w której nieuchronnie istnieją źli aktorzy? Czy deanonimizacja założycieli ucierpi na tym, jeśli przyjmiemy DeFi? Jak możemy pójść do przodu, gdy sytuacje takie jak Kraina Czarów przywołują wspomnienia tego, o zmianie czego tak ciężko walczyliśmy od 2013 roku? To są wszystkie pytania, które sobie teraz zadaję. Poniżej chcę również podzielić się tym, co moim zdaniem może stać się odpowiedzią i ścieżką do poprawy zaufania do DeFi.

Ryzyko anonimowości w DeFi

Nie zamierzam sprzeciwiać się anonimowości w DeFi, ale raczej podzielę się kilkoma sposobami, w jaki pseudoanonimowość – i reputacja – mogą chronić przed złymi aktorami, takimi jak Patryn, którzy otrzymują klucze do funduszy użytkowników. Chociaż Quadriga była scentralizowaną giełdą (wyłączną własnością), skarbiec Krainy Czarów nadal znajduje się w rękach kluczowych sygnatariuszy – panuje sytuacja pseudoopieki, gdzie ryzyko staje się czynnikiem. Inteligentne kontrakty mogą działać samodzielnie, ale osoby kontrolujące fundusze są niezależnymi podmiotami.

To tutaj interwencja człowieka staje się problemem. Społeczność pokłada wiarę w idei, że osoby mające kontakt z ich pieniędzmi postąpią właściwie. W większości przypadków to działa. Dopóki tak się nie stanie. Czy chciałbyś zainwestować w projekt z szefem kuchni Nomi z SushiSwap, niesławnym współzałożycielem, który nagle zlikwidował swoje udziały i spowodował awarię tokena?

Czytaj więcej: „IF**ked Up”: szefowa kuchni, twórczyni SushiSwap Nomi, zwraca fundusz deweloperski o wartości 14 mln dolarów

Anonimowe zespoły nie podlegają sprawdzaniu przeszłości, sprawdzaniu zdolności kredytowej ani różnym kontrolom bezpieczeństwa, które mają na celu sprawdzenie, czy dana osoba nie jest karana ani nie znajduje się na zatwierdzonych listach obserwacyjnych. W miarę rozwoju DeFi i poszukiwania instytucjonalnego przyjęcia przez ekosystem oraz szerszego grona uczestników rynku, z wielką władzą wiąże się wielka odpowiedzialność.

W Bitcoinie i Ethereum, gdzie automatyczne egzekwowanie reguł opiera się na konsensusie, same jednostki nie mają większego znaczenia – nie mają dodatkowych zdolności, aby zrobić coś złego.

Nic więc dziwnego, że ostatnie wytyczne Grupy Specjalnej ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy (FATF) tak bardzo skupiały się na DeFi. FATF argumentował, że kluczowi sygnatariusze kontrolują fundusze, co zasadniczo czyni je podmiotami regulowanymi, podczas gdy zdecentralizowane organizacje autonomiczne (DAO) mogą (i prawdopodobnie zostaną) w pewnym stopniu zaliczone do dostawców usług w zakresie aktywów wirtualnych (VASP) w nadchodzących latach.

Czytaj więcej: Co najnowsze wytyczne FATF oznaczają dla DeFi, Stablecoins i portfeli samoobsługowych

Niniejsze wytyczne celowo pozostawiono otwarte i szerokie, aby organy regulacyjne mogły wybrać sposób podejścia do tych zagadnień. Jeśli pozwolimy złym aktorom na anonimowe sprawowanie władzy w protokołach DeFi, rosnące regulacje wywołałyby wiele sygnałów ostrzegawczych i zaszkodziłyby pulom aktywów oraz zaufaniu instytucjonalnemu.

Siła potwierdzonej reputacji

Jako społeczność musimy przemyśleć niektóre z tych kwestii pod kątem reputacji społecznej i zaufania. Wiemy, że ludzie nie chcą rezygnować ze swojej tożsamości, a mimo wszystko walczymy tu o wolność i otwartość. Zamiast tego ponownie pokładamy wiarę w ludziach. W przypadku Patryn tak właśnie się stało. Pozwalamy, aby ostatnie działania mówiły głośniej niż ogólna reputacja. Jest to brak zaufania i naszej odpowiedzialności społecznej jako branży.

Przyszłość, jaką chciałbym widzieć dla DeFi i droga do masowego przyjęcia instytucjonalnego DeFi, zastąpiłyby całkowitą anonimowość pseudoanonimowością opartą na sile i użyteczności atestów.

Pseudoanonimowość to koncepcja ujawniania części siebie i częściowego ujawniania informacji istotnych dla ludzi. W łańcuchu możemy poświadczyć czyjąś przeszłość, nie znając jej imion i nazwisk, nie ujawniając chronionych danych osobowych (PPI) ani nie dokuczając komuś. Możemy „na ślepo” określić, kim są ludzie i co zrobili, a następnie ujawnić te odpowiedzi tym, którzy ich znają – a wszystko to bez utraty tożsamości.

Wybór i kompromisy

Krypto nie wybacza. W ekosystemie pozbawionym zaufania jedyne, co mamy, to zaufanie, które budujemy, i integralność, którą utrzymujemy. Musimy zintegrować systemy, aby zwiększyć zaufanie do anonimowych. Ironią systemów bez zaufania jest to, że warstwy powyżej wykonania wymuszonego kodem wymagają zaufania. Jeśli DeFi będzie nadal się rozwijać, musimy cofnąć się o krok i zadać sobie pytanie, w jaki sposób możemy pozwolić mu na interoperacyjną współpracę z anonimowymi systemami i ludźmi.

Obietnica DeFi jest otwarta, ale uważam, że prawdziwym zakończeniem jest sytuacja, w której mamy nieco zmodernizowaną rzeczywistość w porównaniu z tym, czego doświadczamy dzisiaj. To, co dla niektórych czyni DeFi wspaniałym, prowadzi obecnie do krytycznych załamań w zakresie podstawowych wymogów dotyczących ryzyka systemu finansowego: przeciwdziałanie praniu pieniędzy, koordynacja i uzgadnianie danych, warstwowa preferencyjna deanonimowość (pseudoanonimowość).

Czytaj więcej: Prywatność, której DeFi potrzebuje, aby odnieść sukces

Wszyscy możemy powiedzieć: „Ale Satoshi uwierzył”, ale powtórzę: to nie jest bitcoin; nie jest to warstwa podstawowa, a stwierdzenie „wszystko anonimowe” jest przeciwieństwem tego, czym jest wolność: wyborem i kompromisami. Systemy te pozwalają nam rozpoczynać anonimowo i dokonywać kompromisów w celu optymalizacji lub umożliwienia lepszego działania innych usług (tj. scentralizowanych giełd). Bitcoin i sieci, które po nim powstały, takie jak Ethereum, nie zostały zbudowane zasadniczo tak, aby były systemami anonimowymi; zostały zaprojektowane tak, aby zapewnić nam przejrzystość odporną na cenzurę.

Nie zrozumcie mnie źle: mam nadzieję żyć w przyszłości, w której będziemy w pełni anonimowi i wszystko będzie mieć „prywatność z założenia” – ale do tego czasu pracuję z rzeczywistością jako mieszanką świata, w którym dorastaliśmy i ten, który tworzymy.

Przestrzeń kryptograficzna została zaprojektowana, aby zapewnić nam wszystkim swobodę wyboru i nowy paradygmat w budowaniu opcji i poziomów wolności. Decyzja o tych swobodach powinna należeć do nas, a każdy użytkownik w naszym ekosystemie już codziennie podejmuje takie decyzje.

Aby naprawdę podążać tą ścieżką, musimy zrozumieć, czego inni ludzie chcą w swoim zestawie narzędzi. Instytucje chcą na przykład wiedzieć, z kim robią interesy; rządy chcą wiedzieć, że nie pierzemy pieniędzy ani nie finansujemy terrorystów. Zwolennicy projektu DeFi chcą wiedzieć, że nie jest on powiązany z kimś, kto notorycznie działał w złej wierze wobec niewinnych ludzi, którzy na to nie zasługują. Znam osoby, które zostały zranione przez Kwadrygę, a pierwsi ludzie zajmujący się kryptowalutami, tacy jak ja, wiedzieli, że nigdy nie powinni trzymać tam aktywów ze względu na to, co wiedzieliśmy.

W DeFi i kryptowalutach wiedza poufna i gry cieni nie powinny już chronić ludzi przed złymi aktorami – ta era naszej przestrzeni minęła. Dziś organy regulacyjne reagują na działania ludzi, demonstrując innowacje nowej generacji i przyszłość, którą budujesz. Wszyscy jesteśmy teraz w centrum uwagi. Od początków Dzikiego Zachodu zaszliśmy tak daleko, a działania, które teraz podejmujemy, na zawsze zostaną utrwalone w podręcznikach historii i zasadach stworzonych w odpowiedzi na nasze wysiłki.

Nie wracajmy.

Czytaj więcej: CipherTrace firmy Mastercard wykorzystał „Honeypots” do gromadzenia informacji o portfelu kryptograficznym

Źródło: https://www.coindesk.com/layer2/privacyweek/2022/01/29/wonderlands-and-defis-anonymity-problem/