Co to znaczy, gdy Gap opuszcza Chiny, a rynek po prostu wzrusza ramionami

W branży fuzji i przejęć kupujący zadają pytania dotyczące firm, które wchodzą i wychodzą z mody. Jeszcze kilka lat temu najmodniejszym pytaniem było: czy jesteś właścicielem swojej marki i innej własności intelektualnej w Chinach?

Widzisz, chińskie prawo nie jest takie jak prawo amerykańskie. Jeśli jesteś właścicielem znanej, światowej marki, ale ktoś inny zarejestruje własność marki w Chinach, chińskie prawa do nazwy należą do niego, a nie do Ciebie. Musisz go kupić od marki „squatter”.

Nabywcy marek śmiertelnie się tego bali. Wiedząc, że Chiny są na najlepszej drodze do stania się największym rynkiem na świecie, żaden nabywca nie chciał płacić szantażyście, aby uzyskać prawa, o których myśleli, że kupują w ramach przejęcia.

Rejestrowanie marek, z którymi nie masz nic wspólnego, stało się w Chinach wielkim biznesem. Złodzieje mogliby zobaczyć, które marki zyskują na popularności na dużych internetowych rynkach, TMall i TaoBao, zarejestrować nazwy i czekać na telefon od prawowitego właściciela marki.

Gdybyśmy mieli klienta, którego sprzedawaliśmy, a nasz klient nie posiadał chińskich praw do marki, nikt by go nie tknął. Pomysł, że kupujący kupiłby markę, nie mając do niej chińskich praw, a co gorsza, gdyby ktoś inny w Chinach operował nią z innym przesłaniem brandingowym, był trucizną.

Już nie. Uwaga skupiona na Chinach jako szansie dla przejmowanych marek jest znacznie mniejsza od tego, czym była.

Dziś słyszymy o GapGPS
sprzedał prawa do całej swojej działalności w Chinach, zarówno w sprzedaży detalicznej, jak i online, lokalnej grupie za jedyne 50 milionów dolarów. Chociaż prawdą jest, że Gap nie jest tym, czym był, to wciąż jest firmą o wartości przedsiębiorstwa wynoszącej prawie 10 miliardów dolarów. Pomysł, że firma konsumencka na taką skalę nie miałaby praw do chińskiego biznesu ze swoją marką, byłaby niemożliwa jeszcze kilka lat temu.

A jednak oto jesteśmy. Inwestorzy nie przejmują się zbytnio. Rynek nie zareagował zbyt mocno na te informacje, jak na razie dziś akcje wzrosły o 21 centów. Kilka lat temu byłaby to wielka historia i inwestorzy zastanawialiby się, co myśli zarząd Gap.

Wiele można powiedzieć o Chinach io tym, jak ewoluowały gospodarczo i politycznie. Nie powiemy tego.

Ale oto sedno sprawy: jeśli inwestorom nie zależy na tym, że marka może mieć inny przekaz i linię produktów w Chinach niż w pozostałej części świata, to Chiny straciły na znaczeniu w światowej gospodarce. Cokolwiek Chiny uważają, że osiąga swoje osiągnięcia polityczne, oznacza to, że Chiny są bardziej wyspą gospodarczą, a to, co się tam dzieje, ma mniejszy wpływ.

W moim życiu było wiele lat, kiedy mówiono mi, że Europejczycy nas ominą, Sowieci nas pochowają, Japończycy będą nas posiadali, a Chińczycy wyrosną poza nas. Jak dotąd wszyscy się mylą.

Dzisiaj są wybory i niezależnie od stanowiska, łatwo zgodzić się, że nasza polityka to bałagan. Jednak bez względu na to, jak źle się to wydaje, reakcja rynku lub brak reakcji na wiadomość o Gap mówi nam, że to wciąż jest centrum wszystkiego. Kiedy rozmawiam z przedsiębiorcami, z których tak wielu pochodzi z innych krajów, aby być tutaj założycielami, jasne jest, że to tutaj rozwijają się możliwości i kreatywność.

Nie jest jasne, co stanie się z Gap, wiele przeszło i nie wiadomo, czy może powrócić do dawnej chwały. Ale cokolwiek się z tym stanie, na rynku pojawiają się nowe marki i nowe myślenie, a miejsce, w którym się skupiają, jest właśnie tutaj.

Nasza polityka wygląda na beznadziejną, ale nasi ludzie i nasza kultura kreatywności już nie. W Ameryce jest wiele powodów do zmartwień, ale obojętność rynku na odcięcie przez Gap swojej szansy w Chinach mówi, że właśnie tutaj jest wciąż nadzieja świata.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/richardkestenbaum/2022/11/08/what-it-means-for-our-country-when-gap-sells-the-rights-to-its-brand- w Chinach/