Cóż, wszyscy mieli rację co do „The Orville”

Mimo, że mam kilkanaście dziwnych koncertów, za którymi w każdej chwili mogę nadążyć, od kilku lat nie jestem w stanie uciec od konsekwentnej rekomendacji, Orville.

Początkowo wydawało się, że to będzie próba guru Family Guy Setha Macfarlane'a w parodii Star Trek na żywo na FOX, i być może tak było pierwotnie rozbite i oświetlone na zielono. Ponieważ rzeczywisty pokazać? To nie to. Nawet nie blisko.

Orville, który właśnie kończy swój trzeci sezon pod nowym właścicielem w Hulu, jest daleki od parodii czegokolwiek. To znacznie bardziej hołd lub hołd dla wczesnego Star Treka, który Macfarlane wyraźnie uwielbia, ale biorąc pod uwagę aktualne stan Treka, jakoś, nieprawdopodobnie, jest o wiele lepszy niż wszystkie inne obecne projekty Star Trek, czy to Discovery, czy Picard. Ostatnio Star Trek: Strange New Worlds poczuł, że czerpie z tego The Orville dla inspiracji oprócz starszego Treka, ze względu na przesunięcie uwagi na mniejsze, czasami humorystyczne historie.

Kolejnym ciekawym elementem jest to, jak bardzo możesz obserwować wzrost budżetu w poszczególnych sezonach. Sezon 1 wygląda, jakby to był praktycznie skecz SNL. Sezon 2 zyskał znacznie więcej pieniędzy na bitwy kosmiczne i tym podobne. Sezon 3, teraz finansowany przez Hulu/Disney, produkuje praktycznie przebojowe sekwencje z dopasowanymi czasami działania, w tym szalony dziewiąty odcinek z ubiegłego tygodnia z czterogatunkową bitwą o los wszechświata. Sprawy… nasilały się. „Jeśli serial jest dobry, daj mu więcej pieniędzy” wydaje się jak Hollywood 101, a jednak nie zdarza się to tak często, jak powinno.

Ale powodem, dla którego The Orville działa tak dobrze, jest to, że pomimo wszystkich krzykliwych efektów, pozostaje ugruntowany w swoich postaciach. Koncentrując się intensywnie na głównej obsadzie 6-7 głównych bohaterów, otrzymujemy te wieloletnie łuki, które naprawdę opłacają się przy ciągłych inwestycjach. Najlepsze z nich dotyczą sagi o Topie, dziecku ze straszliwie represyjnej obcej kultury, oraz Izaaku, czującym robotze, nieustannie rozdartym między swoją nabytą rodziną ludzką a dyrektywami swojej rodzimej rasy. Jeśli mam jakąkolwiek krytykę tego serialu, to to, że bohaterem serialu prawdopodobnie najmniej jest sam kapitan Ed Mercer. Niektórzy twierdzą, że Macfarlane nie nadaje się do tej roli i nie powinien sam się obsadzać, ale nie sądzę, żeby o to chodziło. Chodzi raczej o to, że czuje się bardziej obserwatorem tych bardziej fascynujących sag niż znaczącym uczestnikiem.

Oczywiście jest też polityka, która nie wydaje się być czymś „obudzonym” w 2022 roku, ale znowu podróż do oryginalnego Star Treka, który cały czas zajmował się kwestiami społecznymi, nawet jeśli niektórzy fani chcieliby o tym zapomnieć . Tutaj program porusza naprawdę szeroki wachlarz tematów z zaskakującym sercem, czy to mizoginizm, transfobia, a nawet aborcja. Jest wiele sposobów, w jakie to wszystko mogło pójść nie tak, a żaden z nich by zadziałało, gdyby The Orville był prawdziwą „parodią”. Ale po trzech sezonach wydaje się, że mimo że został zainspirowany Trekiem, zbudował własne postacie i mitologię, które mogą rezonować z widzami, nawet jeśli nigdy nie oglądali Star Trek. To prawie mnie opisuje, ponieważ chociaż widziałem kilka sezonów i filmów na przestrzeni lat, nigdy nie byłem prawdziwym Trekkie. Ale teraz jestem fanem The Orville, a w dobie niekończących się Gwiezdnych Wojen i Marvela, Disney postąpiłby mądrze, gdyby w swoim katalogu kultywował potencjalnie nowe i wciągające oryginalne wszechświaty, takie jak ten.

Uważaj, nie pożałujesz.

Śledź mnie na Twitterze, YouTube, Facebook i Instagram. Zapisz się do mojego bezpłatnego cotygodniowego biuletynu podsumowującego zawartość, Bóg toczy.

Odbierz moje powieści science fiction Seria Herokiller i Ziemska Trylogia.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/paultassi/2022/07/31/well-everyone-was-right-about-the-orville/