Oni ciągle zabijają złe postacie

The Walking Dead wydaje się, że ma zamiar kuśtykać do mety w swoim jedenastym i ostatnim sezonie. Wiem, że jest to częściowo wina materiału źródłowego, a częściowo problem z utratą Andrew Lincolna (a tym samym całego łuku Ricka Grimesa), ale nadal nie mogę do końca uwierzyć, że ostatni sezon tego długiego serialu o zombie jest wychodzić z kwileniem, a nie hukiem.

Po prostu nie ma tu zbyt wiele od jednego odcinka do następnego, co sprawia, że ​​zastanawiam się, dlaczego potrzebowali przedłużonego 24-odcinkowego sezonu, aby wszystko podsumować. Połowa każdego odcinka wydaje się być wypełniaczem. Obsada jest wciąż zbyt duża, wypełniona postaciami, na których nam nie zależy. Co dziwne, nowicjusz Lance Hornsby (Josh Hamilton) stał się jedną z najciekawszych postaci w serialu.

W „What's Been Lost” śledzimy, jak Carol (Melissa McBride) i Daryl (Norman Reedus) próbują odnaleźć swoich zaginionych rodaków, z których większość zaginęła Pamela Milton (Laila Robins). Ratują Hornsby'ego – likwidując „zgniatacza” Sebastiana – i proszą go o pomoc. Wkrótce Carol i Hornsby zostają oddzieleni od Daryla, który trzyma się z tyłu, by odeprzeć niektórych Szturmowców.

Oboje udają się tam, gdzie Pamela trzyma przyjaciół Carol, w końcu wpadając na zombie z kanałów. Następuje bójka, w której Hornsby chowa się, a Carol usuwa nieumarłych.

To była prawdopodobnie moja ulubiona scena odcinka. Pomimo wszystkich wad tego serialu, naprawdę robią świetne efekty specjalne zombie.

Kiedy oboje zostają złapani przez kolejnych Szturmowców, Daryl pojawia się w samą porę, aby ich uratować. Kontynuują podróż, a potem mówią Hornsby'emu, że jego czas się skończył. – Po prostu mnie zabijesz? on mówi. „Możesz uciekać” — odpowiada Carol.

Odchodzi powoli, po czym rzuca się na pobliskiego jeepa i chwyta za broń. Carol strzela do niego z łuku. RIP Hornsby. Spektakl utrzymuje przy życiu wszystkie najbardziej nudne postacie i bezceremonialnie odrzuca te, które są rzeczywiście fascynujące.

Gdzie indziej Yumiko (Eleanor Matsuura), która została doradcą prawnym Pameli, znajduje się w nie do pozazdroszczenia sytuacji, w której musi oskarżyć Eugene'a (Josh McDermitt) o zabójstwo Sebastiana. Zgadza się, a nawet idzie porozmawiać z Eugene'em, który mówi, że rozumie, co musi zrobić. Ale — ku zdziwieniu nikogo — kiedy wygłasza przemówienie przed zgromadzonymi obywatelami Wspólnoty Narodów, odwraca scenariusz, ogłaszając, że zamiast tego będzie bronić Eugene'a w sądzie. W tym momencie Pamela mogłaby ją po prostu aresztować, ale Pamela nie jest szczególnie skuteczną dyktatorką.

I o to chodzi. Dość nijaki odcinek z dość rozczarowującą śmiercią dla Hornsby'ego. Wydaje się być postacią, której historia jeszcze się nie skończyła, która mogła w ostatecznej rozgrywce potraktować jako rodzaj dzikiej karty. W rzeczywistości zabili teraz wszystkich najciekawszych złoczyńców Wspólnoty Narodów: Hornsby'ego, Sebastiana i Carlsona, kolesia, który zrzucił wszystkich tych ludzi z dachu na początku tego sezonu. Teraz mamy tylko Pamelę, która jest dość nudną Big Bad.

No cóż. W tym momencie zostało tylko kilka odcinków.

Epizod kończy się, gdy schwytani bohaterowie zostają zabrani gdzieś autobusem, pod czujnym okiem grupy Szturmowców, przypuszczalnie do miejsca zwanego Outpost 22, co jest tytułem kolejnego odcinka.

Co myślisz o tym? Daj mi znać dalej Twitter or Facebook.

Source: https://www.forbes.com/sites/erikkain/2022/10/24/the-walking-dead-season-11-episode-20-review-they-keep-killing-the-wrong-characters-off/