Simisola Shittu docenia podróż, która doprowadziła go do Orlando Magic

Simisola Shittu docenia każdy etap swojej koszykarskiej podróży — takiej, która zabrała go na cały świat.

Wielki człowiek NBA urodził się w Anglii, ale w młodym wieku przeprowadził się do Kanady. Zanim zaczął chodzić do liceum, mieszkał w Stanach Zjednoczonych. W ciągu ostatnich ośmiu lat grał w koszykówkę w Vermont, na Florydzie, Illinois, Nowym Jorku, Kanadzie i Izraelu. Jego ścieżka nie zaprowadziła go dokładnie tam, gdzie miał nadzieję, że będzie, gdy był pięciogwiazdkowym rekrutem w Akademii Vermont, ale Shittu wie, że jego czas nadchodzi.

„Nadal robię kroki we właściwym kierunku. I z każdym rokiem jestem coraz lepszy” – powiedział Shittu. „[I] nadal to pokazuję, a w końcu będę miał swoją szansę i swój czas”.

Shittu był wyjątkowym graczem na poziomie szkoły średniej. Był pięciogwiazdkowym rekrutem w Vermont, do którego przeniósł się po pobycie w Akademii Montverde. Jego ataki na obręcz były imponujące, a wielu zwiadowców było pod wrażeniem jego silnika. Pokazał atletyzm, który pojawił się w typie punktu do przodu.

Jego trener w Vermont Academy, Alex Popp, pamięta, jak oczywiste było dla niego, że Shittu miał talent na poziomie NBA.

„W ósmej klasie ludzie mówili, że „ten facet jest w pierwszej piątce w kraju” – powiedział Popp. Trener Akademii IMG był zachwycony możliwością trenowania Shittu. „Musiałem się uszczypnąć”.

Kanadyjski napastnik był rekrutowany przez liczne uczelnie, w tym kilka programów błękitnej krwi. Ostatecznie zdecydował się zagrać na Vanderbilt University i skończył w wypełnionych klasach pierwszego roku Commodores, w których brali udział inni najlepsi rekruci, w tym Darius Garland i Aaron Nesmith.

Od tego czasu podróż Shittu jest pełna trudnych wyzwań. Zaledwie dwa miesiące po zaangażowaniu się w Vanderbilt, doznał rozerwania ACL w prawym kolanie. Będzie tęsknił za miesiące i ledwo wyzdrowiał na czas przed swoim pierwszym sezonem w college'u.

Z Commodores sprawy nie poszły zgodnie z planem. Garland doznał kontuzji na początku kampanii, a drużyna miała problemy — ukończyli zaledwie 9-23. Shittu zdobywał średnio 11 punktów i siedem zbiórek na mecz, ale jego zapas draftowy spadł po trudnym roku.

Wyszedł z projektu w 2019 roku i od tego czasu walczy o miejsce w NBA. Ten wysoki napastnik spędził czas w wielu organizacjach, ale nigdzie się nie uczepił. Musiał walczyć.

Ale Shittu wciąż naciska. Ceni swoją podróż. – Jestem odporny – powiedział. „Niektóre karty nie układają się we właściwy sposób lub coś w tym stylu. Ale pod koniec dnia czuję się, jakbym dalej się rozwijał i z roku na rok stawał się coraz lepszy”.

To jasno wynika ze statystyk. Jego wyniki w letniej lidze poprawiały się z roku na rok dzięki różnym franczyzom. W przypadku Chicago Bulls jego produkcja przedsezonowa znacznie wzrosła od pierwszego do drugiego roku. Ten sam wzrost miał miejsce w lidze G. To jasne, że Shittu wciąż jest coraz lepszy, gdy uczy się podążać swoją ścieżką.

Po powrocie do Vermont Shittu był kochającym zabawę i pewnym siebie talentem. Popp czule wspomina Shittu, który wykorzystywał swoje umiejętności w innych miejscach, takich jak lacrosse i piłka nożna. Pewnego śnieżnego dnia w Saxtons River Shittu i jego przyjaciele rozstawiają leżaki, aby spędzać czas po zajęciach. Jego osobowość była podziwiana.

To trwało w jego karierze zawodowej. Shittu utrzymuje kontakt ze swoimi przyjaciółmi z całej ligi i od czasów liceum wielokrotnie kontaktował się z Poppem. Relacje były pomocne dla 22-latka przez całą jego karierę. „Wszyscy pomagamy sobie na koniec dnia” – powiedział.

To kluczowe w karierze takiej jak Shittu. Jego historia kariery wciąż jest w trakcie pisania, a posiadanie innych, na których mógłby się oprzeć i zadać pytania, pomoże mu się rozwijać.

To nie wszystko, co pomaga Shittu się rozwijać — przypisuje mu swoją wiarę jako kluczowy motywator, który popchnął go w jego koszykarskiej podróży. „Wierzę w Boga i jego plany co do mnie” – powiedział Shittu zapytany o swoje inspiracje. „Oczywiście będą wzloty i upadki w sezonie iw karierze. Po prostu czuję, że mam wzloty, mam upadki”.

Te upadki ukształtowały czteroletniego profesjonalistę. „Nauczyłem się na tych upadkach. W pewnym momencie każdy musi przez nie przejść. Po prostu czuję, że poradziłem sobie z tym najlepiej, jak potrafię i po prostu idę dalej” – powiedział. Przejście przez nie zmusiło Shittu do cięższej pracy nad swoim rzemiosłem.

Coraz lepszy i doskonalszy poprowadził Shittu do Izraela w 2021 roku, gdzie grał dla Ironi Hai Motors Ness Ziona. Tam połączył siły z byłym strażnikiem NBA Waynem Seldenem i pomógł zespołowi osiągnąć rekord 12-15.

Teraz ten mierzący sześć stóp i dziesięć cali wielki mężczyzna powraca na scenę NBA. Grał dla Indiana Pacers podczas letnich rozgrywek ligowych, gdzie notował średnio 4.6 punktu i 4.8 zbiórki na mecz. Pacers grał szybki styl to zachęciło graczy do zwiększenia tempa po zdobyciu odbicia, co dobrze pasowało do stylu gry Shittu.

„Robiłem to przez całą moją karierę”, powiedział o roli, jaką grał dla Pacers. Shittu był jednym z czterech graczy, którzy grali w każdym letnim meczu ligowym o niebieski i złoty.

Jego sukcesy w Indianie nie pozostały niezauważone, a wielki człowiek ma teraz nową drużynę — Orlando Magic. Podobno zawrze umowę z drużyną przed obozem treningowym, według Chrisa Haynesa z Yahoo Sports.

„Jestem podekscytowany, to dobra okazja”, powiedział o szansie dołączenia do Magic.

Orlando będzie trzecim obozem treningowym Shittu i ma nadzieję, że zostanie z centralnym składem Florydy. 22-latek zidentyfikował tę organizację jako dobrze dopasowaną z wielu powodów, ale ważnym czynnikiem było to, że czuł, że on i jego nowi koledzy z drużyny mają podobną mentalność.

„To głodny zespół, banda głodnych facetów. Czuję się też, jakbym był głodnym facetem” – powiedział.

„Chcę tego tak samo źle, jak każdy” – dodał. Taka jest postawa Simisoli Shittu, odkąd siedział na leżakach w Vermont i ma nadzieję, że jego podróż od tego czasu pomoże mu pozostać w Orlando.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/tonyeast/2022/08/26/simisola-shittu-is-appreciative-of-the-journey-that-led-him-to-the-orlando-magic/