Ratowanie dnia wyborów

Ta historia pojawia się w numerze magazynu Forbes z grudnia/stycznia 2023 r. Zapisz się!

Ostatnie wybory śródokresowe zadać kilka pytań dotyczących kwestii zagrażających integralności naszego systemu wyborczego.

Dlaczego stany takie jak Kalifornia nie mogą liczyć głosów tak szybko jak Floryda? Dlaczego większość głosowania nie może odbyć się w dniu wyborów, tak jak kiedyś? Czy nowe systemy, takie jak głosowanie rankingowe, podważają proces demokratyczny?

Nasz system wyborczy w kilku stanach jest już zepsuty. Kilka dni po dniu wyborów wyniki wielu krytycznych wyścigów pozostawały nieznane, nie dlatego, że były one blisko, ale dlatego, że proces liczenia był – i jest – nieskończony. Kalifornia jest najgorszym przestępcą, ale inne stany, takie jak Oregon, są powolne.

Jeśli chodzi o uczciwy i wysoce skuteczny proces wyborczy, Floryda jest wzorem, złotym standardem w zarządzaniu wyborami. To trzeci najbardziej zaludniony stan w kraju i obok Teksasu jeden z najszybciej rozwijających się. Mimo to wszystkie karty do głosowania w Sunshine State zostały policzone w ciągu kilku godzin po zamknięciu lokali wyborczych. Bez zamieszania, bez wielkich wyzwań sądowych.

Floryda wprowadziła ważne reformy po fiasku wyborów prezydenckich w 2000 r., kiedy niechlujne procedury i źle zaprojektowane karty do głosowania doprowadziły do ​​przedłużających się sporów sądowych i notorycznych „wiszących czadów”. Następnie państwo uporządkowało swoją ustawę, uchwalając kilka ustaw reformatorskich.

Na przykład na Florydzie karta do głosowania korespondencyjnego musi zostać dostarczona do godziny 7:22 w dniu wyborów, kropka. Nie ma kontrowersji co do stempli pocztowych. Liczenie kart do głosowania korespondencyjnego rozpoczyna się 30 dni przed dniem wyborów. Licznik musi zostać opublikowany w ciągu XNUMX minut po zamknięciu lokali wyborczych. Niektóre stany nie rozpoczynają liczenia aż do samego dnia wyborów.

Oprócz niewybaczalnie powolnego liczenia w Kalifornii i Arizonie, kolejną rzeczą, która się wyróżnia, szczególnie od czasu pandemii, jest to, jak wydłużył się proces głosowania i – pod wpływem „tymczasowych” działań związanych z pandemią – rośnie. W rzeczywistości słowa „dzień wyborów” wprowadzają w błąd. Głosowanie w niektórych stanach rozpoczyna się na miesiąc lub dłużej przed dniem wyborów i, biorąc pod uwagę szczególne zasady głosowania korespondencyjnego, nie kończy się dużo później.

Celem ustanowienia Dnia Wyborów jest umożliwienie wyborcom podejmowania decyzji dotyczących konkretnych kandydatów i kwestii w określonym czasie. I cały sens kampanii polega na tym, żeby kandydaci przedstawili wyborcom swoje argumenty. Wczesne głosowanie, zwłaszcza gdy rozpoczyna się we wrześniu, zaburza przebieg kampanii. Stawia słabszych i mniej znanych kandydatów w niekorzystnej sytuacji. Często aspiranci nabierają rozpędu w miarę zbliżania się dnia wyborów. Ale teraz nie jest anomalią, że kandydat wygrał głosowanie w dniu wyborów, ale mimo to przegrał wybory.

Inną złą konsekwencją jest to, że debaty kandydatów wydają się należeć do przeszłości; najwyżej może być jeden konkurs słowny. W Pensylwanii wymowna – i jedyna – debata przed wyborami do Senatu Stanów Zjednoczonych odbyła się długo po tym, jak oddano już setki tysięcy kart do głosowania.

Podczas gdy w wielu stanach zakorzenione jest wczesne głosowanie za pośrednictwem kart do głosowania korespondencyjnego, czas jego rozpoczęcia powinien zostać skrócony do dwóch do trzech tygodni przed samym dniem wyborów. Co więcej, stany nie powinny wysyłać kart do głosowania do wszystkich, jak robi to Nevada, ponieważ zachęca to do oszustwa. Karty do głosowania korespondencyjnego powinny być specjalnie zamawiane.

Istnieje inny trend, który kpi sobie z koncepcji wygrywania kandydatów przez otrzymywanie większej liczby głosów niż ich przeciwnicy: głosowanie rankingowe. Nevada właśnie to zatwierdziła. Alaska i Maine już to mają, podobnie jak kilka miast. W tym dziwnym układzie wyborcy nie tylko oddają głosy na poszczególnych kandydatów; klasyfikują również innych kandydatów w określonej rasie w kolejności preferencji - drugi wybór, trzeci wybór i tak dalej.

Jeśli nikt nie otrzyma więcej niż 50% głosów pierwszego wyboru, kandydat z najmniejszą liczbą głosów zostaje wyeliminowany, a wybory drugiego wyboru dla wyeliminowanego kandydata są redystrybuowane. Proces trwa do momentu uzyskania przez kandydata więcej niż 50%.

Staje się to bardzo skomplikowane dla wyborców, gdy na karcie do głosowania jest wiele konkursów.

W prawdziwym świecie system rankingowy jest bardzo niedemokratyczny. Głęboko czerwony stan Alaska wybrał Demokratę do Izby Reprezentantów, mimo że osoba ta zostałaby pokonana w bezpośrednim pojedynku.

Inną perwersją wyborczą są tak zwane prawybory w dżungli, praktykowane w różnych formach przez Kalifornię, Luizjanę i Waszyngton. Nie ma prawyborów partyjnych; zamiast tego wszyscy kandydaci na urząd są na jednej karcie do głosowania. Dwaj najlepsi w tej rundzie — nawet jeśli pochodzą z tej samej partii — stają naprzeciw siebie w wyborach powszechnych. To kończy się zmniejszeniem odpowiedzialności partii.

Wszystkie te zmiany – zdecydowanie zbyt wczesne głosowanie, głosowanie rankingowe i prawybory w dżungli – osłabiają proces demokratyczny.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/steveforbes/2022/11/29/saving-election-day/