Rosja rozważa masową mobilizację. Nie uratuje swojej armii na Ukrainie.

Zliczanie niszczycielskie straty i szybkie zyski Ukrainy Po ponad 200 dniach szerszej wojny z Ukrainą Kreml we wtorek zasugerował, że może zrobić krok, który byłby głęboką zmianą jego postawy: ogólnonarodową ogólną mobilizacją, która mogłaby wciągnąć do służby w czasie wojny potencjalnie miliony Rosjan.

Ale ta mobilizacja, jeśli wejdzie w życie – i żeby było jasne, to duża… if— prawie na pewno nie odwróciłoby chwiejnego losu Rosji na Ukrainie. Rzeczywiście, mobilizacja bardzo dobrze mogłaby przyśpieszyć Klęska Rosji.

„Mobilizacja w Rosji niczego im nie rozwiązuje” podsumowałem Mike Martin, stypendysta Wydziału Studiów Wojennych w King's College w Londynie.

Główną oznaką mobilizacji był projekt ustawy, który pojawił się we wtorek w Dumie, rosyjskiej legislaturze pieczątkowej. Prezydent Rosji Władimir Putin nie zatwierdził proponowanej ustawy. Przemówienie Putina, które miał wygłosić we wtorek, zostało przesunięte na środę.

Mobilizacja mogłaby uczynić służbę wojskową obowiązkową dla milionów Rosjan, którzy obecnie z łatwością mogą uniknąć poboru do sił zbrojnych dwa razy w roku. Teoretycznie mobilizacja mogłaby zasilić szeregi armii rosyjskiej o miliony.

W praktyce tym rzeszom nowych żołnierzy brakowałoby instruktorów, którzy by ich szkolili, jednostek, które by ich wchłonęły, dowódców, którzy by nimi dowodzili, podoficerów, którzy byliby ich mentorami i sprzętu, który dawałby im użyteczną siłę bojową.

Głównymi efektami mobilizacji byłoby zatkanie kruchych garnizonów armii, podważenie legitymacji Putina i jego reżimu, uszczuplenie federalnego skarbca i – w najlepszym przypadku – nakarmienie na Ukrainę wielu niewyszkolonych, słabo wyposażonych i słabo kierowanych ludzi, którzy, co bardziej prawdopodobne, szybko poddadzą się, zdezerterują lub zginą.

Nawet udany mobilizacja byłaby za późno. „Przekształcenie cywilów w żołnierzy zajmuje miesiące i miesiące” – wyjaśnił Martin. „Rosja potrzebuje żołnierzy wczoraj, a nie za sześć miesięcy”.

W rzeczywistości armia rosyjska nie szkoli już nowych rekrutów do użytecznego standardu przed wysłaniem ich na front. Latem tego roku, kiedy Kreml po raz pierwszy zaczął tworzyć nowe jednostki w celu zastąpienia części z szacowanych 50,000 XNUMX ofiar, które Rosja poniosła wówczas na Ukrainie, stażyści zdobywali zaledwie 30 dni szkolenia przed wdrożeniem.

Miesiące później armia jest nawet jeszcze zdesperowany po świeże wojska. Jego straty — zabite i ranne — mogą teraz przekroczyć 80,000 XNUMX. Grupa Wagnera, firma najemników, która reprezentuje ostatnią jednoznacznie skuteczną siłę bojową po stronie rosyjskiej na Ukrainie, niedawno ściągnęła ochotników z rosyjskich więzień i dała im tylko kilka dni szkolenia przed ich rozmieszczeniem.

Jak można się było spodziewać, niektórzy z tych niewyszkolonych byłych skazanych szybko poddali się Ukraińcom. Teraz wyobraź sobie młodego Rosjanina, który nigdy nawet poszukiwany walczyć, pojawiając się na froncie z równym mniej trening. „Mięso armatnie”, tak Mark Hertling, emerytowany generał armii amerykańskiej, opisane ten hipotetyczny rekrut.

Ten brak szkolenia nie jest wyłącznie wyborem. Armia rosyjska kilka miesięcy temu najechał jej bazę szkoleniową—instruktorzy i oddziały garnizonowe — w celu sformowania kilku batalionów frontowych. Bataliony te, jeśli nadal są nienaruszone, są zajęte próbami i przeważnie nie potrafią powstrzymać bliźniaczych ukraińskich kontrofensyw na południu i wschodzie Ukrainy.

Oznacza to, że w tej chwili armia rosyjska nie mogłaby wyszkolić milionów nowych rekrutów, nawet gdyby… poszukiwany do. Ani nie mógł ich wyposażyć ani poprowadzić. Infrastruktura masowej mobilizacji, którą Związek Radziecki zbudował podczas zimnej wojny, już nie istnieje.

„Aby przeprowadzić [mobilizację] w przypadku wojny, musisz utrzymać masową nadmierny zdolności w… czasie pokoju” podsumowałem Kamil Galejew, niezależny ekspert od polityki rosyjskiej. „I Związek Radziecki. Jednym z powodów, dla których armia radziecka była tak strasznie nadmierna, jest to, że utrzymywała ogromne, nadmierne zdolności na wypadek mobilizacji”.

Ale armia sprzedała całą tę nadwyżkę mocy produkcyjnych w latach po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. „Nie ma zbyt wielu szkół i terenów do szkolenia… nowych rekrutów. Nie ma nadmiernej kwatery do ich kwaterowania. Nie ma przesadnych oficerów, którzy by nimi dowodzili.

A po utracie 2,000 czołgów i tysięcy innych pojazdów opancerzonych w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy wojny armia nie może już uzbroić nowych żołnierzy – przynajmniej nie w dość nowoczesną broń. Te starożytne czołgi T-62, które Rosjanie wyciągnęli z magazynów tego lata, były tylko zapowiedzią nadchodzącego regresu technologicznego.

– To nie znaczy, że Putin nie zadeklaruje mobilizacji – zadumał się Galejew. „To po prostu oznacza, że ​​byłoby to naprawdę głupie, gdyby to zrobił”. Podczas zapychania uszczuplonej bazy szkoleniowej armii niechętnymi poborami czyż nie wytwarzają użyteczną siłę bojową, prawie na pewno by wzbudzić zaciekły opór w społeczeństwie, które Kreml do tej pory zdołał izolować przed najgorszymi skutkami przegranej wojny.

W tym sensie Ukraińcy prawie powinni nadzieję żeby Putin zaczął zbierać miliony. Mobilizacja, bardziej niż jakikolwiek sukces na polu bitwy przez Ukrainę, może przyspieszyć koniec rządów Putina… a także koniec wojny.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/davidaxe/2022/09/20/russia-mulls-mass-mobilization-it-wont-save-its-army-in-ukraine/