Real Madryt wie, że równowaga sił w piłce nożnej się zmienia

W wywróconym do góry nogami świecie europejskiej piłki nożnej – gdzie szerokość słupka bramki może być różnicą między radością a upokorzeniem – Real Madryt przeżywa tygodniową jazdę kolejką górską.

Mistrzem Hiszpanii, wartym 5.1 miliarda dolarów, jest najcenniejsza drużyna piłkarska na świecie, zgodnie z najnowszymi rankingami Forbesa, oraz najlepszą klubową marką piłkarską opartą na Raport Brand Finance Football 50 2022 opublikowany w tym tygodniu.

Na boisku Real Madryt zapewnił sobie tytuł La Liga, a zwycięstwo w sobotnim finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem przedłuży rekord Madrytu jako najbardziej utytułowanej drużyny w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych w Europie.

Przy całym swoim sukcesie klub słynie z podpisywania kontraktów galaktyka, gracze-supergwiazdy, również musieli stawić czoła odrzuceniu. Przekonany o dodaniu francuskiego napastnika Kyliana Mbappé do składu klubu na następny sezon na zasadzie wolnego transferu, prezes Realu Madryt Florentino Pérez otrzymał w zeszłym tygodniu telefon od Mbappé. Zawodnik poinformował Péreza, że ​​zostanie w Paris Saint-Germain.

Liga hiszpańska zareagowała z furią, mówiąc w oświadczeniu, że nowy kontrakt Mbappé z PSG „atakuje stabilność ekonomiczną europejskiego futbolu”. To „skandaliczne”, na jakie stać francuską drużynę należącą do Qatar Sports Investments tyle zapłacić po odnotowaniu znacznych strat w ostatnich sezonach. La Liga zapowiedziała, że ​​złoży skargę.

Mbappé, 23 lata i już uważany za jednego z najlepszych graczy na świecie, byłby podpisem dla Madrytu i Péreza.

Poza tym rozczarowaniem musi być jednak głębsza troska o zmieniającą się równowagę sił w europejskiej piłce nożnej.

Angielska Premier League, wzmocniona prawami do transmisji wartymi w tym roku ponad 3.9 miliarda dolarów, co jest zdecydowanie najwyższą spośród europejskich lig Wielkiej Piątki, zwiększa swoją przewagę finansową nad resztą. Podczas gdy Real Madryt i jego hiszpański rywal FC Barcelona prowadzą na liście najbogatszych na kontynencie, 11 z 20 najcenniejszych klubów pochodzi z Anglii.

Zazdrosne przychody komercyjne Madrytu doprowadziły do ​​dochodu operacyjnego w wysokości 90 milionów dolarów, ale to wciąż o 14 milionów dolarów mniej niż Liverpool.

I dodatkowe zasoby dostępne dla angielskich zespołów przełożyć na wyniki na boisku. Sobotni finał Ligi Mistrzów będzie czwartym od pięciu lat, w którym wystąpi co najmniej jeden angielski klub. Gdyby nie dramatyczny, kontuzjowany powrót Madrytu przeciwko Manchesterowi City w tegorocznym półfinale, mecz o mistrzostwo byłby kolejnym całkowicie angielskim finałem, takim jak 2021 i 2019.

Madryt może pochwalić się trzema trofeami Ligi Mistrzów, które zdobył w latach 2016-2018. Ale fani drużyny i jej prezes Pérez wiedzą, że dominacja finansowa angielskich klubów jest dziś zniechęcającym wyzwaniem.

To jeden z powodów, dla których Madryt – wraz z FC Barceloną i włoskim klubem Juventus – nadal dąży do stworzenia europejskiej Superligi. 12 założycieli proponowanych uciekinierów, w tym sześć angielskich klubów, zdystansowało się (przynajmniej na razie) od pomysłu po luz wentylatora. Mimo to zbuntowane kluby nadal dążą do stworzenia nowej konkurencji za pośrednictwem sądów.

Regularne hity i przypuszczalnie lukratywny kontrakt na transmisje Super League pomogłyby hiszpańskim zespołom zmniejszyć dystans do największych klubów Premier League.

Jeśli Madryt pokona w sobotę Liverpool w Paryżu i podniesie Puchar Europy na rekord 14th czas, Pérez i jego porucznicy nie będą koncentrować się na Mbappé ani na wartości umów transmisyjnych.

Ale niezależnie od tego, czy wygra, czy przegra, nie potrwa długo, zanim prezydent Realu Madryt wróci do myślenia o przyszłości europejskiego futbolu. I, co najważniejsze, miejsce jego klubu.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/robertkidd/2022/05/27/real-madrid-knows-soccers-balance-of-power-is-shifting/