Opinia: Stany Zjednoczone nie zmierzają w kierunku recesji. Nie zostanie też pochłonięty przez pożary inflacyjne.

„Niektórzy mówią, że świat skończy się w ogniu” – głosi słynne zdanie Roberta Frosta. „A niektórzy mówią, że w lodzie.”

Jeśli w ogóle poezja mogłaby wyjaśnić sytuację na giełdzie, być może będzie to najbliżej oddania zgorzkniałego nastroju, który przyniesie siódmy z rzędu tydzień spadków na giełdzie.

Ponieważ połowa inwestorów na świecie najwyraźniej jest przestraszona rosnącymi cenami, a druga połowa martwi się wzrostem, niewielu nabywców jest gotowych zrównoważyć ogólną ponurość.

Ale chociaż w przypadku zderzenia stagnacji i inflacji prawie nie ma gdzie się ukryć, to dostosowanie gospodarcze nie wydaje się początkiem przewlekłej choroby. Ma raczej zadatki na tymczasowy szok, który – już wkrótce – przywróci równowagę w gospodarce.

To ledwo łagodzi ból, jaki towarzyszył giełdzie przez ostatnie sześć miesięcy
SPX,
+ 0.01%

spada, ale nie usprawiedliwia ponurych ostrzeżeń o zbliżającej się recesji w USA. Niedawne skoki cen żywności i energii już się rozpoczęły złe nastroje konsumentów, co znacznie ułatwia realizację postawionego przed Fed zadania stabilizacji cen. Od tego momentu wzrost z pewnością ulegnie spowolnieniu, ale w tej sytuacji trudno sobie wyobrazić gwałtowne załamanie popytu konsumenci i firmy rzadko bywały takie rumiane.

Dezorientujące

To wyraźnie dezorientujące czasy. Po prawie czterech dekadach spadającej inflacji i przeważnie solidnego wzrostu niewielu aktywnych inwestorów kiedykolwiek zmagało się z rynkiem odczuwającym gorąco tak gwałtownych podwyżek cen. Poza kryzysem finansowym z 2008 r., który miał miejsce już 14 lat temu, przerażające perspektywy recesji były stosunkowo krótkie.

Minęło dużo czasu, odkąd analitycy wybierający założenia do swoich modeli wyceny nie stawali przed takim dylematem. Czy powinni skorzystać z Fed długoterminowa prognoza inflacji 2%, skoro wiedzą, że ich samochód właśnie zużył 60 dolarów benzyny? Czy Fed naprawdę może złagodzić wzrost do swoich prognoz na 2.0–2.9% w przyszłym roku, realizując to, co przewodniczący Jerome Powell nazywa obecnie „miękkie lądowanie. ”?

Akcje spadają, ponieważ w takich warunkach nikt nie przechodzi przez komisję inwestycyjną ze słonecznymi założeniami dotyczącymi inflacji lub wzrostu. Tymczasem niepewność co do obu zestawów liczb oznacza, że ​​trudno powiedzieć, co jest tanie. Kiedy stopy procentowe spadały niezawodnie, a zyski były przewidywalne, łatwo było wmówić sobie mnożniki ceny do zysku w okolicach dwudziestki. Obecnie inwestorzy nie są pewni, czy akcje są okazjami, skoro wskaźniki S&P 20 osiągnęły już najwyższy poziom. 

Jednak przypadek Ameryki trawionej przez ogień inflacyjny nie podlega wnikliwej analizie. Po pierwsze, wydaje się, że inflacja cen towarów i usług konsumenckich w USA osiągnęła w zeszłym tygodniu swój szczyt, chociaż nadal należy obserwować presję płacową. Po drugie, jeśli wyższe ceny nie spowodują odwołania wielu letnich podróży, uspokoją tegoroczne świąteczne szaleństwo zakupowe, nawet jeśli łańcuchy dostaw nie wrócą w pełni do normy. Po trzecie i najważniejsze, stopy długoterminowe utrzymują się na stałym poziomie nawet pomimo wzrostu stóp krótkoterminowych, co sugeruje, że rynki wierzą, że Fed uda się ustabilizować ceny.

Technicznie możliwe, że w ciągu przyszłego roku Stany Zjednoczone popadną w recesję, ale znacznie więcej musiałoby pójść nie tak. Wśród ciemnych nagłówków łatwo zapomnieć, że osiągnęło poziom bezrobocia niemal historyczne minima oraz pracownicy odchodzący z pracy w poszukiwaniu czegoś lepszego w pobliżu historycznych maksimówNakłady kapitałowe przedsiębiorstwa rośnie, a firmy inwestują w bardziej zaawansowane technologie i bardziej odporne łańcuchy dostaw.

Mnóstwo zagrożeń

Trudno przewidzieć, jakie szkody wyrządzi „redukcja” gospodarki. Jeśli Fed ma spełnić jedno zadanie polegające na zapewnieniu „stabilnych cen”, będzie musiał zadowolić się niższym poziomem w przypadku drugiego mandatu „maksymalnego zatrudnienia”. Niespłacanie kredytów będzie musiało wzrosnąć samoistnie historycznie niskie poziomy. Rynek mieszkaniowy będzie musiał się ustabilizować.

Tymczasem poza amerykańskimi wybrzeżami istnieje wiele zagrożeń, które mogą mieć wpływ na amerykańską gospodarkę. Europejczycy stoją obecnie w obliczu dramatycznie wyższych cen energii w związku z zaostrzaniem sankcji nałożonych na Rosję. Kraje importujące żywność borykają się również ze znacznie wyższymi cenami pszenicy i nawozów. W Chinach ograniczenia związane z Covid-XNUMX osłabiły obserwowany spadek produkcji przemysłowej w zeszłym miesiącu szokujące 2.9%. grożąc dalszymi zakłóceniami w globalnych łańcuchach dostaw.

Wiele z tych zagrożeń pojawiło się nagle i nieoczekiwanie, powodując poważne trudności dla amerykańskich akcji. Ironią jest to, że stosunkowo ostre szoki cenowe wynikające z zakłóceń w łańcuchu dostaw i skoków cen towarów zwiększają prawdopodobieństwo, że rozpalony popyt samoczynnie się ochłodzi. Stopy inflacji mogą znaleźć nowy zakres powyżej poziomów sprzed pandemii, ale będą niższe i bardziej przewidywalne niż obecnie.

Może być więcej ognia i może być więcej lodu. Ale świat się nie skończy.

Christopher Smart jest głównym globalnym strategiem i szefem Barings Investment Institute. Śledź go na Twitterze @csmart.

Teraz przeczytaj: Wyniki S&P 500 to kolejny potencjalny „szok” czekający rynki finansowe próbujące otrząsnąć się z obaw przed stagflacją: ekonomista

Plus: Kiedy można bezpiecznie zacząć ponownie kupować akcje? Jeszcze tego nie osiągnęliśmy, ale oto sześć znaków, na które należy zwrócić uwagę.

Marek Hulbert: Oto prawdziwy powód, dla którego giełda się rozkleja — i to nie z powodu słabych zarobków

Źródło: https://www.marketwatch.com/story/the-us-isnt-headed-for-recession-nor-will-it-be-consumed-by-inflationary-fires-11653062986?siteid=yhoof2&yptr=yahoo