Nathaniel Rateliff o nowym albumie „The Future” i zachowaniu równowagi

W lutym 2020 roku album wydał piosenkarz i autor tekstów Nathaniel Rateliff I nadal jest w porządku, introspekcyjny zbiór dziesięciu piosenek naznaczonych stratą.

Po śmierci przyjaciela i zakończeniu małżeństwa Rateliff spojrzał w głąb siebie i zrobił sobie chwilową przerwę od swojego zespołu The Night Sweats, aby pracować nad solowym projektem.

Jednak w niecały miesiąc rozpoczęła się kwarantanna wynikająca z wczesnej pandemii, która na czas nieokreślony wyeliminowała występy na żywo, przez co promocja nowej płyty była prawie niemożliwa po zaledwie kilku występach na żywo w jej ramach.

Podczas gdy na początku pandemii wielu muzyków zostało zmuszonych do rozstania się z kolegami z zespołu, Rateliff wciągnął do akcji The Night Sweats, tworząc bańkę i bezpiecznie pracując w swoim domowym studiu nad tym, co miało stać się nowym albumem Przyszłość (obecnie dostępne za pośrednictwem Stax Records), dziesięć zupełnie nowych utworów pełnego zespołu, które próbują zachować równowagę pomimo patrzenia w niepewną przyszłość w burzliwych czasach.

„Miałem szczęście, że miałem studio i mogliśmy bezpiecznie się spotkać. I było wspaniale. Ponieważ w zespole czujemy się jak w rodzinie. I mieć wszystkich razem – wszyscy przebywaliśmy tam razem i razem jedliśmy posiłki – a nie moglibyśmy tego zrobić nigdzie indziej w tym czasie, w którym moglibyśmy się tak czuć. Dlatego czułem się naprawdę błogosławiony, że znalazłem się na tym stanowisku” – powiedział Rateliff przed trasą Night Sweats, która ma rozpocząć się w 2022 roku. „Nie mogę się doczekać ponownego nawiązania kontaktu z ludźmi, publicznością i miastami. Mamy nadzieję, że uda nam się wrócić do Europy i miejsc w Stanach, do których nie udało nam się dotrzeć w tym momencie od kilku lat.

Rozmawiałem z Nathanielem Rateliffem o oczyszczającym procesie tworzenia Przyszłość, wątek fabularny łączący nowe piosenki oraz znaczenie znalezienia równowagi niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość. Poniżej znajduje się zapis naszej rozmowy telefonicznej, lekko zredagowany pod kątem długości i przejrzystości.

Jest wątek, który łączy utwory na tym albumie. Od początku do końca utwory układają jakąś historię. Jest narracja. Jak ważny jest dla ciebie pomysł opowiadania historii, jeśli chodzi o pisanie piosenek? 

NATHANIEL RATELIFF: To ważne. Mam wrażenie, że każda piosenka ma swoją własną podróż. To interesujące, kiedy nagrywasz płytę, jak bardzo różnią się te piosenki na początku, a potem próbujesz sprawić, by połączyły się w całość.

Jeśli chodzi o pisanie piosenek i opowiadanie historii, nie zawsze musi to być trudne, ale podoba mi się pomysł, aby historia była w tym zawarta.

Widziałem, jak sprawdzałeś nazwisko John Prine. Jacy są inni ulubieni gawędziarze, czy to muzycy, pisarze, czy ktokolwiek inny? 

NR: Zawsze byłem wielkim fanem Leonarda Cohena. Zawsze kochałem Boba Dylana i Townesa Van Zandta. Jeśli chodzi o pisanie, spędzam dużo czasu na czytaniu książek science fiction i historii.

No i nowa płyta Przyszłość…Rok 2020, 2021 był ciekawym czasem na zastanowienie się nad przyszłością. Jak wyglądał wewnętrzny dialog, kiedy zaczęliście rozmyślać nad pomysłami, które zdefiniowałyby pisanie piosenek na tym albumie? 

NR: Cóż, wtedy wszystko wyglądało dość ponuro. Staram się pisać z perspektywy obserwacji ponurości, jednocześnie próbując mieć w niej nadzieję. Ale tak, jak powiedziałeś, wątek płynący z piosenek z pewnością dotyczy naszej przyszłości. Zdecydowanie o tym pisałem i o tym myślałem – a czasami myślałem o potencjale naszej przyszłości, która nie jest zbyt dobra.

I czasem nadal tak się czuje. Nie wydaje mi się, abyśmy tak naprawdę poradzili sobie z którymkolwiek z problemów, z którymi borykaliśmy się w 2020 roku. 

Czytałem, że pierwszą piosenką, którą napisałeś na ten album, była „The Future”. I naprawdę odnosisz się do czasów – na przykład chciwości. Jak ważne było rozpoczęcie albumu w ten sposób?

NR: Na początku było mi ciężko.

W trakcie tworzenia płyty odbyliśmy trzy sesje, podczas których nagrywaliśmy i wszyscy się spotkaliśmy. Po drugiej sesji poczułem się po prostu zagubiony, nie wiedząc, co powinienem zrobić i jakie piosenki powinny znaleźć się na płycie, a także jakie utwory będą piosenkami Night Sweats lub czy niektóre z piosenek, które pisałem, były solowymi projektami. I po prostu nie mogłem tego do końca zrozumieć.

Zatrudniłem Bradleya Cooka, aby dokończył płytę i wyprodukował dla nas. Wysłałem mu wczesną wersję „The Future”, a on na to: „Więc ta płyta będzie pierwsza na płycie, prawda?” A ja na to: „Tak myślisz? Nawet nie wiedziałem, czy powinno to być na płycie…” A on odpowiedział: „Bez wątpienia powinno się to znaleźć. Myślę, że to powinno pójść na pierwszy ogień.” I po prostu się na tym wzorowałem. 

Posłuchałem jego rady. Znamy się od dawna. Dlatego naprawdę go szanuję i doceniam jego opinię. W ten sposób ta piosenka stała się utworem tytułowym i pierwszą piosenką. 

WIĘCEJ OD FORBESNathaniel Rateliff i The Night Sweats pojawiają się w okresie świątecznym na scenie z Houndmouth, Alice Merton

Rozpoczynasz album od tej notatki, ale pod koniec nie tylko wskazujesz problemy, ale oferujesz rozwiązania. Jak miłość. I rzeczywiście ma bardziej pozytywny wydźwięk. Choć niekoniecznie jest to album sam w sobie optymistyczny, jak ważne było utrzymanie tej równowagi? 

NR: Cóż, starałem się zachować tę równowagę. Udaję optymistkę, choć prawdopodobnie wcale nią nie jestem. Ale czuję, że ważna jest tu równowaga.

Naprawdę łatwo jest dać się złapać w sposób, w jaki widzimy rzeczy. A my, ludzie, wszyscy mamy wyobrażenie o tym, czym jest życie i piszemy własne historie. Jeśli więc piszę historię, której wszyscy będą słuchać, z pewnością muszę spróbować zawrzeć w niej odrobinę nadziei. 

W przeciwieństwie do wielu muzyków, którzy zostali zmuszeni do rozstania się z kolegami z zespołu, wy tak naprawdę wciągnęliście swoich w czasie pandemii, tworząc w domowym studiu, tworząc tę ​​bańkę i pracując razem. Jak ważne było posiadanie tej zażyłości i koleżeństwa w czasie, który w przeciwnym razie spędzałby głównie w izolacji? 

NR: Cóż, sporo spędziłem sam. Ale miałem szczęście, że miałem studio i mogliśmy bezpiecznie się spotkać. I było wspaniale. Ponieważ w zespole czujemy się jak w rodzinie. I mieć wszystkich razem – wszyscy przebywaliśmy tam razem i razem jedliśmy posiłki – a nie moglibyśmy tego zrobić nigdzie indziej w tym czasie, w którym moglibyśmy się tak czuć. Dlatego poczułem się naprawdę błogosławiony, że znalazłem się na takim stanowisku. 

Oczywiście, dla ciebie osobiście wejście do zespołu było trochę burzliwe I nadal jest w porządku album solowy. Następnie w związku z pandemią trasy koncertowe w 2020 roku przestały obowiązywać. Robił ten album w ogóle było dla ciebie oczyszczające przeżycie podczas tego odcinka?

NR: Absolutnie. Mam wrażenie, że większość płyt taka jest. I tak naprawdę samo pisanie piosenek działa na mnie oczyszczająco. Wygląda na to, że w ten sposób przetwarzam różne rzeczy. Nie wydaje mi się, żebym był zbyt dobrym komunikatorem. Dlatego wyraźnie widać to w moich tekstach. 

Myślę, że przez ostatnie półtora roku fani mieli tendencję do oglądania swojego ulubionego artysty podczas transmisji na żywo podczas pandemii i być może nie doceniali, jak tragiczna była sytuacja wielu muzyków nieposiadających możliwości koncertowania. W czasach takich jak ten, gdy zarabianie na nagraniach muzycznych jest już trudne, jak ważne stało się koncertowanie? 

NR: Mam na myśli, że trasy koncertowe dla nas jako The Night Sweats to nasz chleb powszedni – i dla mnie osobiście. Zdecydowanie byłem zawiedziony, delikatnie mówiąc, że nie udało mi się pojechać w trasę I nadal jest w porządku poza tymi dziesięcioma koncertami i występami w Red Rocks, które graliśmy bez publiczności.

To fantastyczne, że mamy usługi przesyłania strumieniowego, które pozwalają nam wszystkim udostępniać muzykę słuchaczom – ale z pewnością nie wymyślili oni świetnego sposobu, w jaki wszyscy mogliby dzielić się bogactwem w tym zakresie. Dlatego wciąż próbujemy to rozgryźć. 

Myślę jednak, że sam powrót w trasę był dla nas jako zespołu niesamowity. Jesteśmy zespołem grającym na żywo. Myślę, że ludzie przychodzą nas zobaczyć i dzięki temu nas poznają. I staramy się dobrze bawić.

Ze sceny i obserwując reakcję publiczności, wydawało się, że ludzie naprawdę potrzebują takiej interakcji, jaką mamy podczas występów na żywo.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/jimryan1/2022/01/22/nathaniel-rateliff-on-new-album-the-future-and-striking-a-balance/