Milwaukee Bucks stały się miarką NBA

Dawno, dawno temu Milwaukee Bucks i Giannis Antetokounmpo zmierzyli się z Cleveland Cavaliers i LeBronem Jamesem. Antetokounmpo i Bucks wnosili dodatkowe emocje za każdym razem, gdy ścierały się obie drużyny, irytowali Jamesa swoją ekstrawagancją. O rany, jak zmieniły się obroty… obróciły się.

Piątkowe starcie w ogólnokrajowej telewizji pomiędzy Bucks i Los Angeles Lakers ugruntowało miejsce Milwaukee na szczycie łańcucha pokarmowego NBA. Role się odwróciły, gdy wielcy Lakersi – zwycięzcy sześciu z ostatnich ośmiu meczów – byli bardzo podekscytowani pojedynkiem z dwukrotnym MVP i mistrzem NBA z 2021 roku.

Lakers wykorzystali mecz jako miarkę do sprawdzenia postępów, jakie poczynili od początku sezonu.

Zaczęli bardzo powoli z rekordem 2-10 i spanikowanymi fanami. Zarówno media społecznościowe, jak i analitycy NBA dyskutowali o swoim upadku i czy powinni wysadzić drużynę w powietrze. Wchodząc do gry z dobrą passą, poprawili koncentrację i zwiększyli poziom energii przeciwko jednej z najlepszych drużyn ligi.

Odkąd Mike Budenholzer przybył do Milwaukee pięć lat temu, Bucks są prawdziwymi pretendentami do tytułu. Nie tylko odblokował wielkość Antetokounmpo, ale także zmaksymalizował otaczający go talent. Może nie mają najbardziej utalentowanego składu, ale mają najlepiej dopasowaną grupę graczy. Zaowocowało to kilkoma głębokimi runami posezonowymi i kolejnym na horyzoncie.

Mimo to, po pół dekadzie bycia na szczycie, dziwnie jest zobaczyć jednego z KOZÓWGOAT
koszykówki traktują je tak poważnie. Dla Milwaukee był to kolejny pojedynek w harmonogramie. Dla Los Angeles był to konkurs, który krążyli z kilku powodów.

Lakers grali jak opętani. Skończyli mecz, oddając 53.6 procent swoich rzutów i aż 42.3 procent trójek (w sezonie trafili tylko 32.8 procent trójek, zajmując 26. miejsce w NBA). Anthony Davis miał najlepszy mecz w swoim sezonie, kończąc z 44 punktami (18 na 27 z gry), 10 zbiórkami i 4 asystami. James rzucił 28 punktów, 8 zbiórek i 11 asyst.

Cholera, nawet Russell Westbrook rozumiał znaczenie gry. Swoją nową rolę grał z ławki do perfekcji, nie forsując strzałów, ale karmiąc kolegów z drużyny. Skończył z 15 punktami, strzelając 6 na 11, 7 zbiórek i 11 asyst.

Następnie Davis i spółka rozmawiali o tym, jak on i Giannis wydobywają z siebie to, co najlepsze (prawdopodobnie bardziej Antetokounmpo wydobywa z Davisa to, co najlepsze). Media NBA szaleją na punkcie powrotu Lakersów i ponownego bycia legalnymi pretendentami.

To jest dzika część. Mecz z początku grudnia nagle wiele znaczy dla wielkich, złych Lakersów i ich trio przyszłych Hall of Famers. Dla Milwaukee wygrana lub przegrana — to była po prostu kolejna gra. Nie ma żadnych zmian sezonowych na wynos ani potwierdzenia poczynionych postępów. Nie można przewidzieć przyszłego sukcesu na podstawie jednego nędznego pojedynku ze średnią drużyną.

Wszystko to nie jest po to, by nienawidzić Lakersów. To docenienie tego, jak daleko zaszli Bucks.

dotychczasowy miarka dla reszty NBA. Każda noc to wielki mecz innego zespołu. Bucks skupiają się na sobie i stawaniu się lepszym każdego dnia.

W pewnym momencie wyszedłeś pograć ze znajomymi po raz ostatni i nikt o tym nie wiedział. Oficjalnie jesteśmy w starych dobrych czasach koszykówki Bucks. Poświęćmy chwilę, aby docenić wielkość, której jesteśmy świadkami. Nawet po przegranej.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/briansampson/2022/12/03/milwaukee-bucks-have-become-nbas-measuring-stick/