Może jednak sytuacja na giełdzie nie jest taka zła?

Czy zatem zeszłotygodniowy wzrost cen na poziomie 6.6% był fałszywką po sześciu tygodniach spadków na indeksie S&P 500? Są szanse, że ostatni pełny tydzień maja był przerywnikiem w stałym trendzie spadkowym, który w tym roku dokuczał giełdom. Gospodarka dźwiga na sobie zbyt wiele ciężarów, aby sprawy nagle potoczyły się pomyślnie. Ale …

A co jeśli coś zacznie iść dobrze? John Augustine, guru finansów w Huntington Private Bank, wymienia cztery największe przeszkody, przed którymi stoją obecnie inwestorzy: inflacja, podnoszenie stóp procentowych przez banki centralne, Rosja (atak Władimira Putina na Ukrainę oznacza, że ​​„jej supersklep towarowy jest zamknięty” – mówi Augustine). i Chiny (pandemia dławiąca produkcję przez reżim jeszcze bardziej zakłóciła globalny łańcuch dostaw). Augustyn zadaje prowokacyjne pytanie: „A co, jeśli w nadchodzących miesiącach niektóre rzeczy okażą się pozytywne”?

„Wszystkie złe wieści są już dostępne” – zauważa Augustine. A zatem dobra wiadomość dla odmiany może być katalizatorem wzmacniającym słabnące zwierzęce nastroje. Wskazuje na wyrażany niedawno optymizm Jamiego Dimona: szef JPMorgan powiedział na dorocznym spotkaniu banku z okazji Dnia Inwestora w zeszłym tygodniu, że „chmury burzowe” prawdopodobnie znikną. Dimon uważa, że ​​nawet jeśli w pewnym momencie nadejdzie recesja, amerykański konsument będzie miał wystarczająco silną pozycję, aby złagodzić pogorszenie koniunktury.

Ceny towarów, zwłaszcza ropy, rosną obecnie. Zakazy dostaw rosyjskiej energii, ograniczenia w imporcie ukraińskiej pszenicy i cały szereg czynników stawiają surowce na szczycie listy inflacji. W kwietniu Indeks cen konsumpcyjnych w raporcie koszty energii w USA wzrosły o 30.2% w ciągu poprzednich 12 miesięcy, a żywności o 8.3%.

W tej chwili ceny surowców ulegają największemu zacofaniu od 2007 roku. Oznacza to, że osiągają obecnie znacznie wyższe ceny niż przyszłe kontrakty na te surowce. Zazwyczaj ceny kontraktów terminowych są wyższe, ponieważ przyszła produkcja towarów nie jest pewna; dodatkowo towary, które mają zostać dostarczone w przyszłości, wiążą się z kosztami magazynowania. Duża część zacofania odzwierciedla obecne niedobory w obliczu wysokiego popytu. Rynki zdają się jednak sugerować, że sytuacja ta jest przejściowa. „Co wiedzą [handlarze] towarami, czego my nie wiemy?” Augustyn mówi.

W związku z tym możemy zaobserwować łagodzenie cen surowców. Dalej dodaje: „A co, jeśli Chiny ponownie się otworzą i co się stanie, jeśli Rosja wycofa się na Ukrainie?”

Augustine nie przewiduje w przyszłości jakiejś giełdy boffo, ale nie byłby zaskoczony, gdyby akcje zakończyły ten rok w miejscu, w którym rozpoczęły – co, jeśli pamiętacie, było rekordem. Najwyższy poziom indeksu S&P 500 miał miejsce 4397 stycznia na poziomie 2. W 27 r. indeks wzrósł o prawie 2021%; obecnie spadł o 12.8% w skali roku.

W dłuższej perspektywie Augustyn jest bardzo optymistyczny, jeśli chodzi o perspektywy Stanów Zjednoczonych. Dzieje się tak dlatego, że ten naród ma: 1) niskie koszty energii i jest samowystarczalny pod względem ropy i gazu ziemnego, 2) pokolenie milenialsów (urodzone w latach 1981-1996) przyćmiewa pokolenie wyżu demograficznego i ma wystarczającą liczbę ludności, aby napędzać wzrost gospodarczy, 3) praworządność oraz 4) wydajny system produkcji i transportu.

Chiny, które powinny być przygotowane do zrzucenia Stanów Zjednoczonych z pozycji największej gospodarki świata, powstrzymują się za pomocą ograniczeń związanych z wirusami (które mogą być tymczasowe) i oficjalnych ataków na technologię i inne rozwijające się branże (które mogą nie być).

„Stany Zjednoczone są w dobrym punkcie” – mówi Augustine. A rynek może się do tego obudzić, gdy choć na chwilę rozejdą się chmury burzowe nad Dimonem.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/lawrencelight/2022/05/31/maybe-things-arent-that-bad-for-the-stock-market-after-all/