Kiedy dwa lata temu Milwaukee Bucks wygrali finały NBA, PJ Tucker reprezentował mentalność nigdy nie wycofującą się, której brakowało zespołowi, aby przebić się przez garb. Przez cały okres posezonowy mówił o tym, że są psami i będą szlifować każdą posiadaną rzecz.
To zdanie prawdopodobnie stało się nadużywane, ale Milwaukee ma więcej psów, aby sprowadzić je z powrotem na szczyt góry.
Bobby Portis pozostaje z drużyny, która wygrała finały. Jest jednym z tych graczy, którzy reprezentują niebieski kołnierzyk, ciężko pracujący typ gracza, którego potrzebuje każdy zespół kalibru mistrzostw. Nie boi się nikogo i nie chce się wycofać. Często można go zobaczyć, jak warczy i wygina się po dużym odbiciu ofensywnym lub zablokowanym strzale. Te uroczystości wysyłają Fiserv
Oczywiście pomaga też to, że wnosi namacalny wkład. Portis odgrywa kluczową rolę w ofensywie Bucksów bez Khrisa Middletona: jeden z niewielu graczy, których mają, którzy mogą stworzyć własny strzał. Pracował ogromnie nad swoją grą (i swoim strzałem) przez ostatnie kilka sezonów i widać to na wiele sposobów.
Być może bardziej niż cokolwiek wyróżnia się jego grin na deskach. Mając 6 stóp-10 i 250 funtów, nie jest największym, najsilniejszym ani najbardziej wysportowanym wielkim mężczyzną w branży. Braki w rozmiarze i atletyce nadrabia jednak z nawiązką wysiłkiem. Zawsze pracuje nad szybą na obu końcach kortu i jest koszmarem do wyeliminowania. W czterech meczach osiąga rekordowe w karierze 10.1 zbiórki na mecz, wliczając w to imponujące 3.8 ofensywnych desek.
Carter często widuje się w Portis. Lub, słowami Cartera: „On jest mną w wielkim ciele”.
Carter, dodany pod koniec sezonu w zeszłym roku, po tym, jak został odcięty przez Brooklyn Nets, poszedł w ślady Portisa. W zeszłym sezonie grał drugoplanową rolę, zanim został odsunięty na ławkę na korzyść George'a Hilla w drugiej rundzie play-offów. Posunięcie, które wywołało głośny gniew fanów Bucksa.
Pracował nad ogonem w lecie, aby zdobyć miejsce startowe pod nieobecność Middletona. Nie wiadomo, jak długo to potrwa, ale Carter udowodnił, że należy do rotacji. Nie boi się strzec przeciwników przez całą długość kortu i zadaje straszny cios defensywny z Jrue Holidayem na polu obrony.
Jego strzał też idzie ładnie. W poprzednim sezonie z Bucks strącił niemożliwy do utrzymania 58.8 procent z linii trzech punktów. W tym roku ma tylko 31.8 procent, ale wygląd znów zacznie spadać. Był w ogniu przez cały okres przedsezonowy i wygrał 4 na 11 w piątkowym zwycięstwie nad New York Knicks. Jego gotowość do nawet tylu strzałów zza łuku pokazuje, jak daleko zaszła jego pewność siebie.
Obrona Milwaukee jako całość reprezentuje psy Carter i Portis. Chociaż ich ofensywa była powolna, pozwalają na najmniejszą liczbę punktów na 100 posiadania piłki i najniższy procent skutecznego rzutu z pola przeciwników zgodnie z czyszczeniem szkła. Uniemożliwiają zespołom dotarcie do obręczy i zbieranie trójek – niezwykły wyczyn.
Przy 4-0 Bucks to jedyna niepokonana drużyna pozostająca w NBA. Nadal mają 78 meczów i pięć i pół miesiąca do rozpoczęcia prawdziwego sezonu. To długa grind dla każdego zespołu, zwłaszcza takiego, który nie jest szczególnie zainteresowany wynikami wygranych/przegranych.
Milwaukee będzie potrzebowało swoich psów każdej nocy, aby zachować koncentrację. Zarówno Carter, jak i Portis bardzo poważnie podchodzą do swojej pracy. W słowach Cartera: „Bobby pies, człowieku, wiesz, co mówię”. Dokładnie wiemy, co mówisz.
Źródło: https://www.forbes.com/sites/briansampson/2022/10/29/jevon-carter-bobby-portis-are-the-dogs-milwaukee-bucks-need/