Czy zmaltretowana giełda sięga dna?

S&P 500 o włos nie przekroczył zamknięcia zeszłego tygodnia na obszarze bessy – oznaczałoby to spadek o 20% w stosunku do szczytu rynkowego, najwyższego poziomu osiągniętego po Nowym Roku. Zaawansowany technologicznie Nasdaq Composite już znajduje się w tym przeklętym stanie. Kiedy więc skończy się ta męka?

Duża część obecnego złego samopoczucia na rynku ma swoje źródło w obecnej wysokiej inflacji (nieco ponad 8% rocznie) i chęci Rezerwy Federalnej, choć spóźnionej, do ograniczenia rosnących cen. Wyższe stopy nie są sprzymierzeńcem akcji, zwłaszcza spółek technologicznych.

Ale chociaż prezes Fed Jerome Powell próbował uspokoić inwestorów, że bank centralny nie oszaleje w związku z zacieśnieniem polityki pieniężnej (wykluczył podwyżkę o trzy czwarte punktów procentowych), faktem jest, że czeka nas ciągła sekwencja zaostrzeń wzrostów podczas nadchodzących posiedzeń Fed.

Pomimo słów Powella o umiarze, Wall Street wie, że wyższe stopy procentowe to tępy instrument, który może ograniczyć inflację, ale często powoduje szkody peryferyjne, takie jak akcje, nie wspominając o gospodarce.

Punkt zwrotny na rynku nazywany jest kapitulacją. Wtedy inwestorzy (w większości detaliczni) poddają się i wycofują z rynku. Są oznaki, że tak się dzieje. W ostatnim tygodniu z akcji detalicznych funduszy inwestycyjnych na rzecz akcji odpływ akcji krajowych i zagranicznych wyniósł 17 miliardów dolarów, co stanowi ogromny skok w porównaniu z poprzednimi tygodniami, według Instytut Spółek Inwestycyjnych.

Dla Bank of America może to oznaczać początek końca spadków na rynku, których doświadczamy. „Definicja prawdziwej kapitulacji polega na tym, że inwestorzy sprzedają to, co kochają”, a następnie ratują się z rynku, pisze w raporcie Michael Hartnett, główny strateg BofA. Bank przewiduje, że indeks S&P 500 zakończy rok na poziomie 3,600, chociaż uważa, że ​​najniższy poziom może wynieść 3,000; w piątek S&P wynosił 3,901.

Jeśli nadir jest już blisko, może tu mieć zastosowanie stare powiedzenie, że najciemniej jest zawsze tuż przed świtem. Wiele danych ekonomicznych potwierdza negatywny obraz sytuacji: spada sprzedaż istniejących domów, spadek wskaźnika menedżerów ds. zakupów, nietypowy wzrost liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych i spadek Indeksu wiodących wskaźników Conference Board. Target, który radził sobie bardzo dobrze, teraz informuje, że jego marże zaczynają się kurczyć.

Nawet zachęcające rozwiązania są wielką maliną z rynku. Według szacunków imponujących 77% spółek z indeksu S&P 500 ogłaszających zyski za pierwszy kwartał (pozostała już tylko kilku maruderów) ma wyniki przewyższające szacunki analityków. FactSet badania. Uderzenia są średnio o 4.7% wyższe od konsensusu.

Bez znaczenia. Spółki, które zaskoczyły pozytywnie, doświadczyły średniego spadku cen o 0.5% na dwa dni przed publikacją wyników i dwa dni później.

Problem w tym, że Nostradamus nie działa na Wall Street. Być może szykuje się wystarczająco dużo nadchodzących problemów, aby odłożyć w czasie osiągnięcie ostatecznego dna na rynku i kapitulację. Wojna na Ukrainie, wirus, który nie zniknie i inflacja, która może być bardziej uparta, niż sądzi Fed – wszystko to może zaszkodzić naszym nadziejom i oczekiwaniom.

Wiemy natomiast, że w pewnym momencie ten koszmar się skończy.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/lawrencelight/2022/05/23/is-the-battered-stock-market-reaching-its-bottom/