Golden State Warriors wydają się nie do pokonania po drugiej grze, która wygrywa z Dallas Mavericks

Golden State Warriors dzielą cztery lata od ostatniego tytułu mistrza NBA i jak zawsze wyglądają niepokonani.

Gdy Warriors odrobili 19 punktów nad Dallas Mavericks w drugim meczu serii finałów Konferencji Zachodniej, kilka rzeczy stało się bardzo jasnych – Mavericks nie pokonają Warriors w tej serii, a Golden State jest jasnym faworytem do wygrania finałów NBA w 2 roku.

Warriors sprawili, że Mavericks przegrali 126:117 pomimo 42 punktów, pięciu zbiórek i ośmiu asyst Luki Doncicia. Chociaż można było postawić tezę, że Mavericks przegrali pierwszy mecz z powodu kiepskiego wyniku Doncicia – 1 punktów i siedem strat przy trafieniach 20 z 6 z gry – w tym przypadku nie było takiego argumentu.

Golden State po prostu pokonało Dallas, ponieważ ma wielu zawodników, którzy mogą pomóc w ataku. Tymczasem Mavericks są zmuszeni nadmiernie polegać na jednoosobowym przedstawieniu prowadzonym przez Doncica i obsadę aktorów, którzy po prostu nie mogą dorównać doświadczonej obsadzie drugoplanowej Warriors.

W meczu, w którym Doncic oddał Warriors swój najlepszy strzał na wyjeździe, to wciąż nie wystarczyło, ponieważ sześciu różnych zawodników Golden State zdobyło dwucyfrową liczbę punktów. Najbardziej niesamowitą statystyką ze wszystkich było najwyższe w karierze 21 punktów zdobytych przez Kevona Looneya, który nie zdobył tylu punktów w jednym meczu od pierwszego sezonu na UCLA w latach 2014–15.

Mimo że Mavericks prześcignęli Warriors we własnym meczu – 21 trójpunktów w porównaniu do 14 trójek zdobytych przez gospodarzy – Golden State dostosowało się i zdołało wykorzystać nadmierne poleganie Dallas na długich piłkach, aby ukarać ich w polu karnym.

The Warriors — w rytm wieczoru kariery Looneya — wykorzystał 14 z 16 strzałów w obręcz (87.5%), kończąc z 62 punktami w lakierze. Tymczasem Mavericks zdobyli zaledwie 30 punktów, trafiając 45 trójek w porównaniu do 28 rzutów za trzy punkty Warriors.

Drugi mecz nastąpił po niepokojącym występie drużyny Mavericks w pierwszym meczu, w którym zespół Mavericks wykonał zaledwie 2 z 1 (11%) prób za trzy punkty. Choć Warriors nie byli dużo lepsi (48/22.9 strzałów zza łuku, 1%), to pokazali, że potrafią dostosować się, gdy strzały nie padają.

Mavericks jeszcze nie pokazali, że potrafią tego dokonać.

Główny trener Jason Kidd wyraził swoje niezadowolenie dotyczące wyboru strzałów Mavericks po porażce w pierwszym meczu. Nie powstrzymywał się po podobnej decyzji Dallas nadmierne poleganie na trójce w drugiej grze.

„Kiedy grasz 2 na 13 i polegasz na 3, możesz zginąć przy 3” – powiedział Kidd po drugim meczu. „A w trzeciej kwarcie zginęliśmy, strzelając tyle trójek i trafiając tylko dwa. ”

Kidd w dalszym ciągu poprawiał występy swojej drużyny, twierdząc, że Mavericks grają w obronie, kiedy grają w ataku, ale nie grają w obronie, gdy nie padają strzały.

„Gramy w obronie, kiedy gramy w ataku, i nie gramy w obronie, kiedy nie możemy strzelić gola” – powiedział Kidd. „To coś, co musimy poprawić o tej porze roku”.

Jak na ironię, Warriors zdołali pokonać Mavericks, stosując dokładne przeciwieństwo trzypunktowej rewolucji, którą rozpoczęli prawie dziesięć lat wcześniej — dominację w barwach.

Pomijając fakt, że Warriors zdawali się zdobywać punkty równie łatwo, jak Mavericks przy uderzaniu cegłami, w tym przypadku przewaga doświadczenia Golden State stała się bardzo oczywista.

„Jest powód, dla którego nasz zespół wygrywał mistrzostwa, a jest nim to, że mamy zawodników, którzy są gwiazdami i zawodników, którzy są nieustraszeni i zdolni do gry i występów pod presją”. – powiedział po meczu główny trener Kerr. „Ale szczególnie Steph, ten facet jest jednym z najlepszych graczy wszechczasów. Tak robią wielcy.”

Steph Curry był w tym przypadku liderem – jak zawsze – zdobywając 32 punkty, zbierając osiem zbiórek i zadając pięć asyst. Wspierały go 23 punkty Jordana Poole'a, które wchodził z ławki rezerwowych, 16 punktów Andrew Wigginsa i 15-punktowy wkład Klaya Thompsona.

Było to 12. zwycięstwo Warriors w fazie play-off, kiedy za czasów Kerra tracili co najmniej 15 punktów. Żaden inny zespół nie zanotował tylu powrotów w ciągu ostatnich 25 sezonów.

Przez ostatnie dwa sezony Warriors znajdowali się poza centrum uwagi, ponieważ kontuzje dziesiątkowały ich skład. Jednakże, gdy Thompson w końcu wrócił do składu po trzyletniej przerwie i teraz, gdy młodzi gracze, tacy jak Poole i Looney, wyrośli na wartościowych graczy ról, Golden State wydaje się nie do zatrzymania.

Podczas gdy Boston Celtics i Miami Heat brutalizują się nawzajem w serii, która może równie dobrze trwać siedem meczów, Warriors mogą równie dobrze zakończyć własną serię jednym ciosem.

Mówiąc najprościej, w fazie play-off nie pozostała ani jedna drużyna, która miałaby tyle ofensywnych broni – Curry, Thompson, Poole i Wiggins – zdolną do przejęcia kontroli nad meczem. Być może najważniejsze jest to, że po sezonie nie pozostała ani jedna drużyna, która miałaby taki rodowód play-offów jak Warriors.

To zespół, który w latach 2015–2019 zdobył trzy tytuły mistrzowskie i pięć razy z rzędu występował w finałach. A teraz powraca.

„Dla nas liczy się doświadczenie, po prostu chemia – oczywiście ta grupa jest inna – ale mamy takie nastawienie i ducha, że ​​mamy wrażenie, że nigdy tego nie stracimy” – powiedział Curry po zwycięstwie Warriors. „To przekonanie zamienia się następnie w wykonanie w grze i można poczuć dynamikę. Bardziej skupiamy się na tym, co robimy. Kiedy mamy okazję do wbicia sztyletu lub zatrzymania się trzy razy z rzędu, wtedy czujemy, że dobra energia płynie w naszą stronę”.

Ta pewność siebie i doświadczenie sprawiają, że drugie wcielenie Warriors wygląda niesamowicie podobnie do tego, które widzieliśmy pod koniec poprzedniej dekady.

Wrócili, ludzie.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/djsiddiqi/2022/05/21/golden-state-warriors-appear-unbeatable-after-game-2-win-over-dallas-mavericks/