Wysiłek fanów Evertonu i atmosfera Goodison Park zapewniają, że toffi utrzymają się w Premier League

Goodison Park znów tętnił życiem, gdy Everton wygrał walkę z nie do pomyślenia spadkiem z Premier League.

Zwycięstwo 3:2 z Crystal Palace oznacza, że ​​są już bezpieczni, a jeden z zawodników Burnley lub Leeds United dołączy do Norwich i Watford w Championship w przyszłym sezonie.

Atmosfera, jaką tworzą kibice wokół meczów Evertonu, zwłaszcza podczas meczów u siebie, pokazała, co może się wydarzyć w gronie fanów, gdy w grę wchodzi coś ważnego.

Zwycięzca Alexa Iwobiego przeciwko Newcastle w marcu, strzelony w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry, zapewnił moment, który wymagał nieco pobicia, ale gol Dominica Calverta-Lewina zapewnił Evertonowi zwycięstwo 3:2 z Palace, po przewadze dwóch bramek w meczu przedostatnim meczu w sezonie, mógł po prostu zwyciężyć.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy na starym stadionie było równie głośno i klimatycznie jak nigdy dotąd.

Zaczęło się od zwycięskiego meczu z Newcastle w końcówce meczu, ale naprawdę nasiliło się, gdy 1 maja Everton zmierzył się z Chelsea.

Sceny przed meczem były bardziej imponujące niż występy, jakie ich zespół zaprezentował do tego momentu, ale motywacja, jaką zapewniły te spotkania fanów, pomogła zmienić sytuację na boisku – co do tego nie ma wątpliwości.

Atmosfera przedmeczowa trwała przez cały mecz, gdy kibice zajmowali swoje miejsca, podtrzymując atmosferę imprezy za pomocą niebieskiego dymu, flag, piosenek i ogólnych zachęt dla graczy.

Richarlison i Jordan Pickford odegrali kluczową rolę w tym wysiłku po stronie biznesowej boiska. Bramkarz Anglii wykonał kilka kluczowych obron w tej serii meczów, a tempo pracy i bramki Richarlisona również były istotne.

Dołączyło do nich kilku innych graczy, którzy dali z siebie wszystko w tym zadaniu, nie tylko produkt lokalnej akademii młodzieżowej Anthony Gordon, ale dla fanów Evertonu fakt, że liczyło się to bardziej niż wszystko, o co musieli walczyć w ostatnich sezonach, naprawdę wyciągnął z nich, a co za tym idzie, z graczy, to, co najlepsze.

Nie tak dawno temu celem Evertonu w Premier League była walka o kwalifikacje do europejskich pucharów. Marzeniem była gra w Lidze Mistrzów, a były menedżer Carlo Ancelotti otwarcie mówił o zajęciu miejsca w czołowej czwórce, na co niewielu szefów Evertonu odważyło się zrobić.

Ancelotti widział, w co zainwestowano i potencjał klubu, niekoniecznie pod względem jakości składu, ale wsparcia i ducha w połączeniu z ambicjami oraz nowym stadionem na horyzoncie.

„W przyszłym sezonie musimy zakwalifikować się do Ligi Mistrzów” Ancelotti powiedział pod koniec sezonu 2019/20, po dołączeniu do klubu w grudniu.

„Jestem tu po to” – dodał. „Jestem pewien, że ten klub ma takie ambicje. Właściciel [Farhad Moshiri] chce być na szczycie. To jest pewne. Pomysł jest jasny. Nie wiem, ile to zajmie, ale nie potrwa długo.

„Trzon drużyny jest konkurencyjny. Nie wiem, jaki będzie cel na ten sezon, ale w przyszłym musimy walczyć o czołową czwórkę.

Włoch był tam przez następny sezon, kiedy Everton zajął dziesiąte miejsce, ale tylko osiem punktów straty do czwartego miejsca. Potem zadzwonił Real Madryt i Ancelotti wrócił do stolicy Hiszpanii, niedawno komentując, że drużyna La Liga to jedyny klub, dla którego opuściłby Everton.

„Gdyby przyszedł ktoś inny, zostałbym w Evertonie” powiedział w kwietniu. „Było mi tam bardzo dobrze. Jeśli Madryt będzie szczęśliwy na koniec sezonu, myślę, że ja będę nadal szczęśliwy, tak jak teraz.

Nie pocieszyło to fanów Evertonu, którzy do czasu napisania tych komentarzy utknęli w walce o utrzymanie.

Zastępca Ancelottiego, Rafa Benitez, rozpoczął sezon w imponujący sposób, a cztery najważniejsze wyzwania, które obiecał jego poprzednik, wydawały się możliwe do rozegrania pod wodzą byłego szefa Liverpoolu.

Everton po czterech meczach zajmował czwarte miejsce, a po siódmym meczu w sezonie nadal zajmował piąte miejsce, ale potem wszystko się pogorszyło.

Zaczęli strzelać bramki w niepokojącym tempie, a nigdzie nie było widać solidnej platformy defensywnej, na której zespoły Beniteza zwykle budują swoje ataki.

Pod koniec stycznia Frank Lampard zastąpił Hiszpana, a zespół nadal miał trudności.

Bez magii Ancelottiego problemy w strukturze klubu zostały odsłonięte, a to, co wydawało się niewielką możliwością walki o utrzymanie, nagle stało się jasną rzeczywistością.

Everton przez kilka tygodni znajdował się w strefie spadkowej i mimo że miał rozegrane mecze, nie było gwarancji, że zostaną one przeliczone na punkty, zwłaszcza biorąc pod uwagę niektóre występy.

Mniej więcej w tym czasie fani Evertonu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.

Skandowania i śpiewy można było usłyszeć w promieniu wielu kilometrów na ulicach Goodison Park przed meczami u siebie, a chmury niebieskiego dymu unosiły się w powietrze Liverpoolu.

Gdy zbliżało się lato, stało się to wspaniałą scenerią na niezapomniane dni i noce dla fanów Evertonu. Sytuacja, w której się znaleźli, była niepożądana, ale z tego najniższego z najniższych poziomów wyłoniły się niezapomniane wzloty.

Dopełnieniem tej sytuacji był czwartkowy mecz z Crystal Palace. Kibice pozostali za drużyną pomimo straty dwóch bramek – cecha, którą fani Evertonu przyznaliby, nie zawsze występowała na Goodison Park, gdzie w przeszłości atmosfera była równie trudna do gry dla gospodarzy, jak i dla gości strona.

Ale to był nowy wygląd wsparcia Evertonu. W obliczu niewyobrażalnej perspektywy spadku zjednoczyli siły i zadbali o to, aby ich zespół pozostał w Premier League.

Przetrwanie było świętowane bardziej niż jakiekolwiek kwalifikacje w Europie i z pewnością zapadło w pamięć bardziej niż jakiekolwiek miejsce w środku tabeli.

„Charakter tego klubu – kibice, zawodnicy – ​​po prostu nas przeciągnął” – powiedział Lampard po meczu z Palace. „Duch klubu był ogromny”.

Spirit of the Blues w całej okazałości, zapewniający przetrwanie Premier League.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/jamesnalton/2022/05/19/everton-fans-effort-and-goodison-park-atmphere-ensures-toffees-stick-in-premier-league/