Rząd Borisa odcina się od wolnego handlu

Wygląda na to, że Wielka Brytania zamierza uciec się do protekcjonizmu. Premier Boris Johnson zaproponował podniesienie lub przedłużenie ceł na importował stal z różnych krajów, w tym z Chin, Turcji i Indii.

Choć uzasadnienie tego planu może wydawać się rozsądne, stanowi on zły precedens dla rządu kierowanego przez Partię Konserwatywną, zwykle opowiadającą się za wolnym handlem.

Logika ruchu antywolnego handlu obraca się, podobnie jak wiele innych rzeczy obecnie, wokół rosnących kosztów energii, zwłaszcza elektryczności.

W tej chwili nie ma znaczenia, jakie jest źródło energii w Europie (w tym w Wielkiej Brytanii), sankcje nałożone na Rosję sprawiły, że wszystkie one są znacznie droższe.

Tymczasem inne tak zwane kraje rozwijające się nadal mają dostęp do ogromnych ilości tańszego węgla, dzięki czemu mogą wytwarzać stal i nadal osiągać zyski, nawet gdy ceny metalu są skromne. Ceny stalowych prętów zbrojeniowych, kluczowego materiału budowlanego, spadły od początku o około 14%. Może nawet wtedy, gdy koszty energii poszybowały w górę.

Ten spadek cen nie pomaga kosztownym producentom, takim jak ci z Wielkiej Brytanii, więc stosunkowo łatwo jest zrozumieć rozumowanie brytyjskiego rządu stojącego za planowanym posunięciem.

Jednak to, co nie jest tak jasne i logiczne, to ogromny precedens, jaki stworzy takie posunięcie. Jeśli konserwatyści wolnego rynku i wolnego handlu są nastawieni na wprowadzenie ograniczeń handlowych (w końcu tym są cła), to dlaczego miałby to zrobić ktoś inny?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie, a w przyszłości Wielka Brytania może znaleźć się po drugiej stronie ceł, gdy będzie potrzebować umów o wolnym handlu z innymi krajami.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/simonconstable/2022/06/27/boris-government-chips-away-at-free-trade/