Bad Religion, Sunny Day Real Estate i Yellowcard Najważniejsze wydarzenia w drugim dniu Riot Fest

Znany z Los Angeles zespół punkowy Bad Religion od ponad czterech dekad przyjmuje społecznie świadome podejście do punk rocka. Zmuszona do świętowania 40-lecia, które kiedyś było nie do pomyślenia, po zamknięciu pandemicznej kwarantanny w 2020 roku, grupa powraca w trasę, występując w ten weekend na Riot Fest w Chicago.

„Nie przewidujesz przyszłości. Ale jeśli zamierzasz być tak arogancki, by pisać muzykę, którą będziesz dzielić się z ludźmi i zależy ci na swojej publiczności, chcesz dać im coś, co będzie istotne za 40 lat. To jest to, do czego zawsze dążyliśmy” – powiedział wokalista Greg Graffin za kulisami przed występem grupy na festiwalu. „Dwuletnia przerwa w 40-letniej karierze… Nie wpadliśmy w panikę. Ale to nie było zabawne. To była prawdziwa obawa, czy kiedykolwiek będziemy w stanie to zrobić ponownie. Tak więc możliwość wydostania się tam jest wyzwalająca i sprawia, że ​​czujemy, że nie zgubiliśmy ani kroku”.

Bad Religion są wyjątkowo przygotowani do radzenia sobie z niepewnymi czasami, podsumowując świat na swoim 17. albumie studyjnym Wiek nierozumu. Kontynuując pisanie wraz ze współzałożycielem gitarzysty Bad Religion i właścicielem Epitaph Records, Brettem Gurewitzem, Graffin również przygotowuje się do wydania swojej najnowszej książki Punkowy paradoks, teraz pamiętnik dostępne w przedsprzedaży przed wydaniem w listopadzie.

„Zawsze dążyliśmy do pisania odpowiedniej muzyki. Myślę, że nie reagujemy na odpowiednie nagłówki dnia. Lubimy patrzeć na bardziej uniwersalne problemy natury ludzkiej. Na tym zawsze kwitła Bad Religion. Są to więc dobre aktualne wydarzenia, które wskazują na porażki ludzkości. I to nas zawsze interesowało” – powiedział wokalista. „Prawda jest taka, że ​​wymyśliłem książkę przed pandemią. Ale pandemia uderzyła i wykorzystaliśmy ten czas na jej napisanie. Po pierwsze, pandemia dała mi okazję do refleksji – dużo czasu na refleksję. I dużo czasu na stworzenie historii. To jest historia. To nie jest historia. To historia mojego życia.”

Wracając do Riot Fest po raz pierwszy od 2016 r., Bad Religion wystawiło godzinny set na scenie Riot, rozpoczynając od „Recipe For Hate” z 1993 roku.

„Minęło trochę czasu, odkąd byliśmy na Riot Fest, ale przynoszę podobne wieści – ponieważ to wciąż są ciemne wieki”, powiedział Graffin na scenie, wprowadzając „New Dark Ages”.

„Widzieliście Lee Ving z Fear?” – zapytał wokalista z Chicago, nawiązując do hardcore punkowego zespołu z LA, który wykonał swój debiutancki album z 1982 roku Rekord wcześniej po południu. „Na tym dorastaliśmy” – powiedział piosenkarz, tworząc „Suffer”.

W sobotnich kawałkach, takich jak „21st Century (Digital Boy)” i „Infected”, w sobotę pod koniec ich występu na Riot Fest, Graffin jasno pokazał, jak ważna jest muzyka na żywo.

„Myślę, że to zawsze wielki przywilej móc zebrać społeczność wokół muzyki”, powiedział Graffin, podsumowując Riot Fest. „Fakt, że na przestrzeni lat przybiera różne przejawy, czyni go bardziej interesującym. Zdecydowanie zmienia się co roku. I jest to trwałe również w tym, że istnieje tutaj tradycja nie tylko zespołów takich jak my, ale także wielu zespołów, które przetrwały te wszystkie lata i działały jako swego rodzaju fundament społeczności. Dlatego traktuję tę rolę poważnie i doceniam przywilej, że mogę to zrobić”.

Jako dodatek do festiwalu w ostatniej chwili, walijskie trio altrockowe The Joy Formidable było pierwszym punktem kulminacyjnym sobotniej soboty w Chicago, przedzierając się przez szybki, półgodzinny set z lekkomyślną rezygnacją, rozciągając się wcześnie poprzez „The Greatest Light is the Greatest Shade” przed ich występem. najnowszy singiel „Csts”, piosenka o uczciwości i autentyczności.

„Uderz w gong!” Na każdym koncercie…” zadumał się perkusista Matthew James Thomas, spoglądając wstecz na gong za swoim zestawem perkusyjnym, gdy żartobliwie kpił z prośby fanów. „Nie martw się, będzie więcej gongu. Nadchodzi!" powiedział, przygotowując się do grupy na „Whirring”, wokalistka/gitarzystka Ritzy Bryan kręcąca wirującego derwisza, gdy przecinała scenę podczas wzniosłego kawałka końcowego.

Alternatywny zespół z Nashville, Bully, wystąpił jednocześnie w parku z The Joy Formidable, dwoma najsilniejszymi wykonawcami tego dnia, którzy wyszli na scenę o godzinie 2:XNUMX. Piosenkarka, autorka tekstów i gitarzystka Alicia Bognanno uklękła przy pedałach gitary, przedzierając się przez zabawne podejście do „Where to Start”.

„To trochę dzikie robić te piosenki, które napisaliśmy w liceum. Ale oto jesteśmy. Świat jest dziwny” – żartował wokalista i gitarzysta Matt Pryor w „Michelle With One „L”, gdy The Get Up Kids zakończyło pełny występ swojego przełomowego debiutu emo. Cztery minuty mili gdy kończy 25 lat.

Oprócz Fear i The Get Up Kids, Saturday na Riot Fest zawierała także pełne występy na albumie The Menzingers (O niemożliwej przeszłości) i nagłówek Żółta kartka (Ocean Avenue) i Odmieńcy (Chodź wśród nas).

Jedyny zespół, który wystąpił na każdym plenerowym festiwalu Riot Fest, thrashowy sci-fi zespół GWAR zamknął się w sobotę wieczorem na scenie Rebeliantów.

„Nigdy w historii planety nie było takiego czasu, który został stworzony dla GWAR bardziej niż teraz. Ten moment. Kiedy ludzie są gotowi uwierzyć w absolutnie wszystko. Kiedy choroba zaczyna się szerzyć” – powiedział wokalista Blöthar the Berserker, podsumowując nowy album grupy Nowe Ciemne Wieki z odrobiną ironii.

W czerwcu grupa wydała nową partię swojego Ragnarök Rye, powstałego we współpracy z destylatorem z Virginii Catoctin Creek, a także wydała powieść graficzną, idealną enkapsulację barbarzyńskiej mitologii, która definiuje humorystyczną i zawsze zabawną historię zespołu.

„Po pierwsze, jest bardzo obrazowy, powiem ci to. Kiedy GWAR tworzy powieść graficzną, wiesz, że będzie to grafika” – powiedział Blöthar. „Nie jestem pewien, czy w wielu powieściach jest tyle obrazów”, dodał perkusista Jizmak Da Gusha. „Zazwyczaj powieści zawierają słowa, więc jest to dla mnie trochę zagmatwane. Ale to GWAR”.

Walczący dźwięk blednie z Bad Religion, rockmanami z New Jersey, The Front Bottoms, którzy przeżyli niezwykle satysfakcjonujący, godzinny set na scenie Radicals.

Niemal folkowe podejście do punk rocka błyszczało w ciepłym sobotnim wietrze w Chicago, wczesne hity „Hello World” i „Jerk”.

Ale ponownie zjednoczony Sunny Day Real Estate ukradł show w sobotę w Chicago.

"Witam. Zagramy kilka piosenek” – powiedział wokalista i gitarzysta Jeremy Enigk, przedstawiając idealne podejście do „Seven”, aby otworzyć set. "Dziękuję wam wszystkim. Jesteś piękna”, powiedział, zespół bezbłędnie przeszedł do „In Circles”, tłum surferów ruszył w stronę sceny, podczas gdy emo z Seattle posuwało się naprzód z „One”.

Gdzie indziej w sobotę, zawsze cytowany Glenn Danzig zerwał się z Chicago, gdy Misfits przeszli przez swój debiut w 1982 roku. „Ta piosenka nazywa się „Violent World”. I dobrze, że gramy to tutaj, w Chicago” – powiedział z chichotem nadęty piosenkarz, brnąc przez cały album, gdy nie do pomyślenia było jego szósty rok.

W przeciwieństwie do horrorów, Yellowcard był skromnym i podnoszącym na duchu doświadczeniem w ich głównym występie w pobliżu.

"Dziękuję Ci!" powiedział piosenkarz William Ryan Key, wyrażając entuzjastyczne brawa podczas pierwszego występu grupy od 2017 roku, zwracając uwagę na fanów, którzy przybyli do Chicago z odległych miejsc, takich jak Republika Południowej Afryki, Australia, Meksyk i Brazylia. „Zwykle to, co zamierzamy zrobić, to kulminacja energii pod koniec koncertu – ale to się wkrótce stanie” – powiedział wokalista, wypuszczając swój największy przebój jako trzeci w zestawie z „Ocean Avenue”, występując album 2003 w kolejności. „Chcę zobaczyć energię tak, jakby to był koniec serialu. Ta piosenka jest powodem, dla którego tu jesteśmy.

Źródło: https://www.forbes.com/sites/jimryan1/2022/09/18/bad-religion-sunny-day-real-estate-and-yellowcard-highlight-day-two-at-riot-fest/