Czołowy strateg Morgan Stanley uważa, że ​​ryzyko recesji wzrosło „istotnie”, a akcje mogą spaść o kolejne 15%

Ponieważ indeks S&P 500 spadł o ponad 16% od początku roku, inwestorzy zastanawiali się, czy w najbliższym czasie nadejdzie koniec bólu.

Odpowiedź od banków inwestycyjnych? Jest mało prawdopodobne.

W niedzielnej notatce skierowanej do klientów Michael J. Wilson, główny strateg giełdowy Morgan Stanley i CIO, argumentował, że akcje muszą jeszcze dalej spadać, zanim osiągną dno bessy.

„Jesteśmy przekonani, że wciąż przed nami niższe ceny” – napisał Wilson. „W kategoriach S&P 500 uważamy, że poziom ten jest bliski 3,400, czyli na tym polega zarówno wycena, jak i wsparcie techniczne”.

Jeśli Wilson ma rację, jego cena docelowa oznacza, że ​​indeks S&P 500 nadal ma przed sobą około 15% spadek w stosunku do poniedziałkowych poziomów. Jednak strateg napisał, że spodziewa się, że indeks powróci do 3,900 do następnej wiosny, nawet przy utrzymującej się zmienności na rynku. Choć rok handlu płaskiego nie będzie muzyką dla uszu niedomagających inwestorów giełdowych, to zdecydowanie lepszy niż obecny trend.

S&P 500 odnotował szósty z rzędu tydzień strat po raz pierwszy od 2011 roku w zeszłym tygodniu, pomimo piątkowego rajdu odciążającego. Niedawne spowolnienie sprawiło, że wielu obserwatorów rynku twierdzi, że: nadchodzi recesja, ale na razie Morgan Stanley nie postrzega poważnego spowolnienia gospodarczego jako podstawowego przypadku.

W poniedziałek Wilson argumentował, że „ryzyko recesji znacznie wzrosło”, a przypadek niedźwiedzia Morgana Stanleya zakłada teraz, że Stany Zjednoczone popadną w recesję do 2023 r. z powodu „lepkiej” presji inflacyjnej, utrzymujących się spadków marż i szerokiego spowolnienia we wzroście sprzedaży.

To nie jedyny bank inwestycyjny obawiający się recesji. Deutsche Bank‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ ‎ powiedział, że widzi „poważna” recesja uderzy w amerykańską gospodarkę w przyszłym roku, a dawniej Goldman Sachs CEO Lloyd Blankfein przekonywał, że obecny ryzyko recesji jest „bardzo, bardzo wysoko” w niedzielnym wywiadzie CBS „Face the Nation”.

Fire and Ice

W listopadzie Morgan Stanley ujawnił swoją „perspektywę na 2022 rok”, która przewidywała 20% spadek S&P 500 i opisywała, w jaki sposób dwie siły będą działać razem, aby spowolnić szalejący wówczas rynek akcji.

Po pierwsze, ekonomiści banku inwestycyjnego argumentowali, że „ogień” podwyżek stóp procentowych Rezerwy Federalnej zaszkodzi notowaniom w pierwszej połowie roku.

Po drugie, argumentowali, że problemy z łańcuchem dostaw i inflacja będą działać jak „lód” spowalniający wzrost gospodarczy, co zostało prawie zapewnione przez blokady COVID-19 w Chinach i trwającą wojnę na Ukrainie.

Pomimo nacisków ze strony ulicy na początku roku, ekonomiści banku inwestycyjnego trzymali się mocno i jak dotąd mieli rację.

Wzrost gospodarczy spowolnił, kurczy się o 1.4% w pierwszym kwartale, a akcje ucierpiały, ponieważ nazwy technologiczne i wzrostowe są nadal przeszacowywane na nowe, bardziej jastrzębie, era polityki Fed.

Kiedy raport Morgana Stanleya został opublikowany po raz pierwszy, wskaźnik ceny do zysku (P/E) indeksu S&P 500 był 21.5x, wyższy niż w jakimkolwiek momencie historii innym niż bańka internetowa. Ekonomiści banków inwestycyjnych przewidywali, że w pierwszej połowie roku spadnie on do 18 i ponownie trafili w sedno, ponieważ indeks obecnie wyceniany jest na około 17-krotność zysków.

Ale teraz zespół Morgan Stanley widzi, że wyceny spadają jeszcze bardziej, zanim obecny ból na giełdzie dobiegnie końca, argumentując, że prognozy dotyczące zysków prawdopodobnie rozczarują do 2022 roku.

„Najważniejsze jest to, że ta bessa nie skończy się, dopóki albo wyceny nie spadną do poziomów (14-15x), które dyskontują rodzaj cięć zarobków, które sobie wyobrażamy, albo szacunki zarobków zostaną obniżone” – napisał Wilson.

Ta historia została pierwotnie przedstawiona na fortune.com

Źródło: https://finance.yahoo.com/news/top-morgan-stanley-strategist-thinks-171127329.html